poniedziałek, 28 grudnia 2015

Czyżby koniec.... ? 1. 21

Gdybym mógł  przytulic Cię jeszcze raz, tak jak w tych dniach ,
Kiedy byłaś moja, patrzyłbym na Ciebie dopóki aż do oślepnięcia tak abyś pozostała.
Przypominam sobie Twoją twarz, Znam Twój dotyk na pamięć,
Wciąż zagubiona w moich  ramionach , marzę gdzie teraz jesteś.



Jestem mężczyzną mam 30 lat . I co ja w życiu osiągnąłem samą pracą człowiek nie żyje a ja oprócz pracy mam tylko ją w sumie nie wiadomo czy jeszcze ją mam jak zobaczyłem te ślady przeraziłem się . Z zamyśleń wyrwał go telefon . Drżącą ręką wyciągnął telefon z kieszeni. Zobaczył na ekranie wyświetlacza na którym widniała informacja kto dzwoni .
- Dzień dobry, przyszły już wyniki krwi z tego miejsca ?
Modliłem się żeby tylko to nie było Oli jej się nie może , nic stać nie wybaczę sobie tego.
- Przyjdż do mnie do gabinetu - powiedział
- Dobrze zaraz będę - rozłączył się wsunął telefon do kieszeni i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Schodek , po schodku oddech , za oddechem i marzyłem w głębi duszy że, to tylko sen że , jak się obudzę to wszystko będzie kłamstwem .Jednak nie , to była prawda , której nie chciałem nie potrzebowałem .Doszedłem do drzwi i nacisnąłem klamkę .
Wszedłem do pomieszczenia spojrzałem na posturę i twarz człowieka który siedział za biurkiem i próbowałem coś odczytać jakieś emocje negatywne lub pozytywne . Ale twarz była kamienna było tam żadnych wskazówek .
- Siadaj Jacek- wskazałem krzesło po drugiej stronie biurka.
Usiadłem na krześle obok biurka , przy tym nerwowo bawiąc się zamkiem  od bluzy .
- Otworzył pan ?- zapytałem z nadzieją .
- Nie , jeszcze nie - odpowiedział miętoląc w ręku kopertę z wynikami .
Po chwili zastanowienia Wysocki otworzył kopertę . Przeczytał zawartość i teraz jego twarz wyrażała miliony emocji . Gdy  skończył czytać kartkę odłożył na stół a twarz zakrył w dłoniach .
- Jaki jest wynik - ? spytałem przerażony .
Wysocki nie powiedział a ni słowa tylko podał mi kartkę .
Spojrzałem na kartkę którą potem upuściłem na podłogę . Przetarłem ręką twarz z niedowierzania i  powiedziałem tylko po szeptem - To nie może być prawda... musieli się tam w tym laboratorium pomylić . To nie może się tak skończyć nie pozwolę na to . Wybiegłem z pokoju , przewracając przy krzesło jak wstałem .
- Jacek !!!! usłyszałem tylko krzyk w oddali .
********
Nie miałam już siły wszystko mnie bolało błagałam tylko o to żeby w końcu się to skończyło. Wyczuliłam się na każdy ruch , cień , skrzypnięcie podłogi najmniejszy hałas , nie mogę spać bo boję się zasnąć że, oni przyjdą . Nagle usłyszałam że , drzwi się otwierają .
Zobaczyłam ich . Proszę niech to się skończy .
- Chcesz może kolejny filmik dla swojego kochasia?
- Zostaw ją nie widzisz że, ona nam ledwo żyje ? Chcesz iść za zabójstwo . ?
Tak za takie zabawy to tylko 4 lata . A za tamto z pierdla możesz nie wyjść.
- Dobra nie chcę przez  naszą zabaweczkę do końca zgnić w pierdlu i nie mieć okazji się już zabawić Przestał mnie szarpać i wyszedł ale zobaczyłam że , gdy mnie szarpał wyleciał mu z kieszeni telefon . Pomyślałam to mój ostatni ratunek . Zadzwoniłam pod jedyny numer który pamiętałam . Do taty.
******
Wysocki siedział załamany z myślą że stracił już drugą mu blisko osobę . Tak przynajmniej sądził ,
Nie mógł się pogodzić z tym . Nagle zadzwonił  telefon ,
Wysocki spojrzał na ekran telefonu
Nieznany numer . Odebrał.

- Tato....... pomóż mi proszę , wyciągnij mnie stąd - powiedziała ledwością i ostatkiem sił .
- Ola , Oleńko odezwij się powiedz że , słyszysz !!!!!
Ale ona nie słyszała . Ale przez to że , było dłuższe połączenie udało się namierzyć .

Pobiegłem szybko do jacka .
- Oleńka , żyje udało jej się zadzwonić od tych bandytów .!! - powiedziałem z nadzieją .
To daj mi numer zaraz zobaczymy skąd dzwoniono .
Podałem jackowi numer . Jacek sprawdził numer .-  Dobra mam to jest targowa tam są takie stare opuszczone budowle kamienice .
To  dalej  bierzemy ateków i jedziemy .
Gdy wszyscy wychodzili mikołaj zobaczył całe zajście .
- Co się dzieję - zapytałem
- Znależli olę - krzykłem i pobiegłem
- Jadę z wami .

Po kilkunastu minutach byliśmy już na miejscu .

Weszliśmy do hali .
- Stój , nie ruszaj się !!!!
Po zakłuciu wszystkich przestępców mikołaj . - Mam Olę wyniósł ją na rękach .
Gdy to zobaczyłem o mało nie zemdlałem . Miała pełno siniaków . i ran . Rozciętą głowę . I to dltego znależliśmy jej krew .

-  Jacek dawał szybko wzywaj karetkę nie jest z nią najlepiej tętno słabe ,nitkowate
Karetka przyjechała błyskawicznie ,
Gdy wysocki to zobaczył załamał się szeptał tylko - Oleńko co ni ci zrobili .
Cdn .

KOCHANA ŻABKO NASZ ODWYK NIE POMÓGŁ WIĘC ODPUŚCILIŚMY MAM NADZIEJE ŻE, CI SIĘ PODOBAŁ









9 komentarzy:

  1. Ufff nareszcie ją uratowali.
    Rozdział super.
    Pozdrawiam i życzę weny.
    żabka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak a nie zauważyłaś czegoś podobnego u mnie i u alicji na samym końcu ???? Taki był plan od początku na ciebie

      Usuń
    2. Zauważyłam podobieństwo ;) hehe

      Usuń
    3. Obie piszecie że odwyk nie pomógł ;D

      Usuń
  2. Happy end to może teraz ja w swoim blogu wprowadzę strach i niepokój na moim blogu.
    Pozdrawiam i życzę weny.
    Mała. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to był odwyk dla żabki . Razem z Alicją wymyśliśmy to . Tak jak jest napisane na samym końcu . Dzieki za komentarz

      Usuń
  3. Opowiadanie super
    Pozdrawiam
    Paulina

    OdpowiedzUsuń