wtorek, 27 grudnia 2016

2.28

Jacek dał mi na zastanowienie parę dni ale termin mija już jutro coraz bardziej przekonywałam się przy swoim wyborze kocham go i chce z nim być do końca życia przecież doskonale sprawuje się w roli partnera i ojca,a to jest najważniejszy argument. Wieczorem mu o tym powiem a teraz zmykam do pracy. Przez cały dzień jakoś nie było nam po drodze widziałam Jacusia może z dwa razy kiedy to nie ma przy mnie bardzo tęsknię. To chyba nazywa się miłość.
Jutro Olusia ma mi odpowiedzieć czy zechce zostać moja żoną. Kocham ją bardzo i chce z nią być ale czy ona też...Chyba muszę przestać o tym myśleć bo mam coraz więcej wątpliwości.
Policjanci skończyli służbę równo o 20:00 i mogli udać się do domów. Jacek postanowił poczekać na swoją ukochaną. Jednak trwało to długo i zaczął się martwić. Poszedł do jej pokoju.
-A ty dalej przy papierach ?
-No ktoś musi to zrobić a Krzysiek zawsze zostawia to mnie...
-Ja to sobie z nim poważnie porozmawiam- powiedział nieco oburzony.
-W zasadzie to ja już skończyłam. Idziemy...
Para udała się do domu gdzie czekała ich jeszcze poważna rozmowa od której zależała ich przyszłość. Jacek próbował jakoś zmusić dziewczynę do mówienia tylko narazie mu to nie za bardzo wychodziło. Postanowił załatwić to inaczej.
-To powiesz mi w końcu czy mam czekać nie wiadomo ile ?
-Ale o co ci chodzi ?
-Miałaś mi dac odpowiedź do jutra ale ja już nie wytrzymam. Tak...czy nie ?
-To trudna decyzja naprawdę...Ale chyba nie będę żałować tego co powiem. Tak-powiedziała cicho.
-Słucham ?-zapytał przestraszony.
-Zgadzam się chce być twoja żoną. Kocham Cię .
Jak dobrze że się zgodziła a ja się bałem... Mam dla niej jeszcze jedną niespodziankę.
-Olusiu chciałem Cię zabrać w jedno miejsce.
-Coś Ty znowu wymyślił ?
-Dowiesz się jutro.
Zaciekawiona Wysocka nie mogła doczekać się następnego dnia i tej niespodzianki. W końcu nadeszła wyczekiwana chwila. Tam gdzie ją zabrał zupełnie by się nie spodziewała.
-Kochanie możesz sobie wybrać sukienkę ślubną moja żona będzie wyglądała bajkowo
-Ale...
-Nie ma żadnego ale wybierz która Ci się najbardziej podoba.
Nigdy nie spodziewałabym się takiego prezentu. Byłam w szoku.
Patrzyłam na tyle sukienek wszystkie były przepiękne w końcu bo kilku przymiarkach znalazłam sukienkę idealną . Jak  twierdził jacek wyglądałam bajecznie .
- Tą bierzemy -zwróciłem się do pani która na pomagała .
                                                                  ****
Zabrałem Karolinę na komendę była przerażona cała się trzesła .Weszliśmy do pokoju i usiedliśmy na krzesłach .
- Co się stało ?- zapytałem
- Ktoś  mnie napadł i czymś oblał -powiedział a  głos jej sie trząsł .Zobaczyłem ze ma coś ramieniu , to była jakaś rana .Wziełem apteczkę i podeszedłem do  niej .
- Daj tą rękę opatrzę ci - powiedziałem .
- Widziałaś twarz . Jak myślisz kto by mógł być ?
- Nie widziałam . Ale Nie wiem kto mnie aż tak nie nawidzi żeby mi zrobić coś takiego - rozpłakała się . To przykre widzieć w takim stanie kogoś z kim pracuje się na co dzień
- Przepraszam cię . Głupie łzy ja wcale nie płacze. Ale przestań ze stali nie jesteś - przytuliłem ją
- Ja chyba wiem kto to mógł zrobić . - powiedziała ale jej głos był spokojniejszy niz chwilę temu .
-Tak  a kto ?
- Psycholog bo słyszałam jak prowadził jakaś podejrzaną rozmowę i zagroził że , jak komuś powiem to pożałuję . A ja chciałam iść do jaskowskiej i o wszystkim powiedzieć .
- No co za bydlę z tego psychologa niech ja go tylko dorwę to pożałuje
W międzyczasie na korytarzu stał psycholog i słyszał rozmowę karoliny i mikołaja .
Muwiłem jej że ma trzymać jezyk za zebami to mnie nie posluchała było ostrzenia to teraz po załuje tego że , powiedziała temu glinie .
- A co ty robisz o tej godzinie na komendzie - zapytała z zaciekawieniem
- Telefonu zapomniałem - powiedziałem wskazując urządzenie które leżało na biurku .
- Jutro pujdziesz do jaskowskiej i opowiesz wszystko a on odpowie za to co zrobił .
- Cieszę że , jednak zapomniałeś tego telefonu .- uśmiechneła się do kolegi
- Chcesz herbaty ? Napijemy się i odwiozę cię do domu zaproponowałem widząc że , się uspokoiła.
- Poproszę .
- Ok. Zaraz wracam - powiedziałem i wyszłem do kuchni
Psycholog korzystając z okazji że , Mikołaj wyszedł . Poszedł do karoliny .
Wszedł zamykając drzwi za sobą
- Co ty tu robisz ? Wynoś się !!- krzykneła .
- Muwiłem ci ostrzegałem że , masz trzymać język za zębami a ty mnie nie posłuchać ostrzegałem że , pożałujesz a ja nie rzucam słów na wiatr. - podszedł do przerażonej policjantki która się cofała dalej lecz natrafiła na ścianę
- Spadaj nie będę z tobą w nic grała przez ciebie mieszko nie żyje ! . Nie moge na cb patrzeć - powiedziała z pogardą
- Zamknij się lepiej i nie pogarszaj swojej sytuacji bo i tak nikt ci nie pomorze .- w głosie było słychać nie nawiść
- Wal się - powiedziała nie ugięta
- Ty nie rozumiesz co do ciebie sie muwi chwycił ją za szyję i przygniótł do sciany . Gdy udało jej się wyrwać pobiegła w stronę w drzwi ale były zamknięte .
Skończyłem rozmawiać z moją córką dominiką i zalałem herbatę i poszłem do karoliny ale gdy szłem do pokoju usłyszałem przerażliwy krzyk bo była ona karolina w tle szłyszałem jeszcze psychologa która krzyczał coś nie zrozumiałego . Zostawiłem tą herbatę i pobiegłem  do pokoju . Chciałem wejść ale nie mogłem drzwi były zamknięte

CDN...
Do nastepnego
Liczę na komentarze :)


poniedziałek, 21 listopada 2016

Miniaturka . Ważna wiadomość

Uwaga jeżeli przy poście 2.27 pojawi się 10 komentarzy postawiłam wam napisać miniaturkę tak żeby zmotywować was do pisania komentarzy zachęcam bardzo ! Pojawi się miniaturka a a dzień póżniej nowa cześć . Komentarze liczą się pojedynczo jedna osoba jeden komentarz
Pozdrawiam .

niedziela, 20 listopada 2016

2.27

Obudziły mnie zapachy dobrego śniadania którego przygotowywał Jacek.
- Hej wstawaj bo się do pracy nie zdążysz
- Jeszcze 5 minut - powiedziała  niewyrażnie zaspanym głosem .Odstawiłem tacę z śniadaniem i podszedłem do Oli i zacząłem ją łaskotać .
- No już wstaje ! - podniosła się i zobaczyła śniadanie .- A co to za okazja ?
- A musi być okazja chciałem ci po prostu zrobić przyjemność - położyłem tacę na kolanach Oli
- Mam do ciebie pytanie a co myślisz o tym jak byśmy wzięli ślub ?
- Jacuś ale żle ci tak jak jest - powiedziałam
- Nie, nie jest ale chciał bym żebyś była moją żoną , chciał bym cię zobaczyć w pięknej białej sukni
- A ja nie wiedziałam że , z ciebie taki romantyk jest - powiedziała w międzyczasie odstawiając tace na stolik przy łóżku .
- Wiesz daj mi się zastanowić a ja idę do Agaty bo coś w nocy kaszlała
Weszłam do pokoju córki i zobaczyłam że , jest odkryta  i chciałam ją przykryć ale dotknęłam jej czoła i było gorące . To jest jej dopiero pierwsza choroba .
- Jacek , ! - zawołałam go - Tak przynieś mi termometr mała ma gorączkę . Dzisiaj nie pójdę do pracy zaraz zadzwonie do szefowej .
- Ok zaraz przyniosę - pocałowałem ją w policzek . To była pierwsze przeziębienie małej i chyba Ola się bała .
Pół godziny póżniej
 Zadzwoniłam do komendantki że , mnie nie będzie bo mała jest chora
- Oluś kochanie trzymaj się ja  lecę do pracy - pocałował na do widzenia

                                                                   ***
Dzisiaj miałem kolejny dzień z Karoliną  , muszę stwierdzić że , mam szczęście do partnerek Karolina jest bardzo fajną osobą i  polubiłem ją i dobrze mi się z nią rozmawia . Wtedy do pomieszczenia weszła Karolina .
-  Hej
- Hej a co ty taka zmęczona ?
- Motor mi się zepsuł i musiałam iść na pieszo i myślałam że , już nie zdążę , zaraz przyjdę tylko się przebiorę - wyszła zamykając drzwi za sobą .
Po chwili wróciła i ruszyliśmy na patrol . Na mieście było spokojnie i zjechaliśmy na przerwę obiadową która zjedliśmy w naszym pokoju .Po chwili wszedł Jacek .
- Karolina chodż coś podpisać . - Nie , teraz nie mogę
- Ale to ważne  - upierał się dalej dyżurny
- No dobra już idę
Po  chwili zadzwonił Karoliny telefon przy którym siedzi i zobaczyłem że, to karolina prowadzi bloga .
Po służbie .
- A ty co nie idziesz do domu żeby zrobić kolejny wpis na bloga ?
- O czym ty mówisz ?
- Karolina widziałem jak poszłaś do jacka dzwonił telefon odebrałem i zostawiłaś stronę otwartą
- Nie mów nikomu - uśmiechnęła się w stronę Mikołaja .
- Podrzucić cię do domu ?- zapytałem koleżankę
- Nie dzięki . Wiesz papierów się trochę nazbierało i muszę to dokończyć
- No to Do jutro Blogerko Karolciu
- Do jutra .
Wzięłam się za wypełnianie papierów . Ale przy kserowaniu nie których dokumentów zabrakło mi papieru do drukarki i poszłam po papier.
I to co usłyszałam po drodze przypadkiem przeszło oczekiwania .Psycholog prowadził jakąś podejrzaną rozmowę .Wtedy gdy już szłam do pokoju on wyszedł
- Myślałem że , już do domu poszłaś. Nie poszłam. Bo ja wypełniam zaległe dokumenty a nie tak jak co nie którzy siedzą po godzinach i knują coś żeby zrujnować naszą komendę .
- No a ja się cieszę że , zostałaś ukarana przez komendatkę .Sama nie jesteś lepsza.
Masz ładną bużkę i szkoda by jej było pewno z chęcią dała byś naszemu Białachowi gdy by tylko cię chciał - powiedział pogardliwie bo nienawidził mikołaja,
- To zobaczymy kto będziemy lepszy jak o wszystkim jutro się dowie Jaskowska !!- wykrzyczała
- Nawet się nie waż bo cię zniszczę - powiedział grożąc Karolinie .
Karolina wróciła do uzupełnia dokumentów a tym czasem
- Słuchaj jest mokra robota trzeba zadbać o to żeby jedna policjantka była cicho .- powiedział do jakiejś osoby przez telefon
Po skończonej pracy Karolina wracała na pieszo do domu . Szła i w pewnym momencie jakiś facet podbiegł do karoliny i oblał ją jakaś substancją .
Szedłem z powrotem do komendy gdy usłyszałem krzyk , przerażający krzyk .
Podbiegłem bliżej to kogo zobaczyłem nie mogłem uwierzyć . Była to Karolina stała przerażona.

Cdn.

Uwaga jeżeli przy poście 2.27 pojawi się 10 komentarzy postawiłam wam napisać miniaturkę tak żeby zmotywować was do pisania komentarzy zachęcam bardzo ! Pojawi się miniaturka a a dzień póżniej nowa cześć . !!!!! Komentarze licza sie pojedynczo jedna osoba jeden komentarz .
Pozdrawiam .


Pozdrawiam cieplutko
Do następnego







poniedziałek, 7 listopada 2016

2.26

Zimny rześki jesienny poranek przez uchylone okno wpadało zimne powietrze, które oziębiało pomieszczenie. Ola się obudziła, bo poczuła się zmarznięta.
Spojrzała na zegarek, który stał, na szafce wskazywał, 8:00, mimo że, mamy urlop to i tak wcześnie wstałam, może bym pospała, gdyby nie zabrał mi kołdry prawie całej. Wstałam, domknęłam do końca okno, bo było, w tym pokoju jak w lodówce założyłam kapcie cieplutki szlafrok i udałam się do kuchni po codzienną dawkę kofeiny.
Obróciłem się i chciałem przyciągnąć Olę do siebie, ale jej już nie było tylko puste już chłodne miejsce.
W kuchni zobaczyłem, jak Ola siedzi przy blacie kuchennym i pije kawę.
- Hej i jak wyspałaś się — zapytałem, czy jej się dobrze spało z wesołym uśmiechem na twarzy,
- Wyspałabym się, jak byś się nie rozpychał i nie zabrał mi prawie całej kołdry, przez co zmarzłam, obudziłam się i nie mogłam już dalej zasnąć — powiedziała to z wyrzutem i jej mina nie wskazywała na jakiś super nastrój dzisiejszego dnia.
- Jakie plany dzisiaj kotku ? - zapytałem troskliwe,
- Ja idę do sklepu kupić sobie drugą kołdrę, bo nie mam zamiaru już więcej marznąć, bo ty się owiniesz jak naleśnik tą kołdrą — stwierdziła poważną miną — Nie wiem jak ty — po chwili dodała — Ja idę z tobą, przecież nie zostawię cię samej słonko, kupimy, śliczną kołdrę zapakujemy do samochodu i pojedziemy do domu.-
- A tobie ? Nie musisz mówić do mnie jak do 5-letniego dziecka.-Człowiek stara się być miły.- Ciężkie życie z wami kobietami — uśmiechnęła się troszkę na stwierdzenie,
Podszedłem, pocałowałem.- To jak jedziemy po nowym nabytek, żeby mojej księżniczce nie było zimno. Możesz nawet 2 sobie kupić — posłałem jej szeroki uśmiech.
- Jedziemy.
****
Dziś miałem zacząć pracę z jakąś nową policjantką, która będzie dowódcą nie mogłem sobie wyobrazić, że, kobieta będzie mną, rządzić dotychczas tylko moje córki to robiły, ale to rodzina,
Pod komendą spotkałem Jacka.
- No cześć Mikołaj. Jak tam gotowy do pracy — No cześć a daj spokój, będę, z jakąś kobietą, która będzie dowódcą w patrolu.
- To zaproś ją na jakiegoś pączka, kawę — zaproponował Jacek — Tak znając, moje szczęście to pewno jest na jakiejś diecie i się obrazi zaraz — No ale jak by co zawsze możesz, do mnie przynieść a jak byś jakiś serniczek skołował, jeszcze to byłoby idealnie.
Na odprawie komendant Jaskowska przydzielała rewiry i w tym momencie weszła Karolina — To jest nasza nowa koleżanka aspirat sztabowy Karolina Rachwał i będzie jeździć w piątce z Mikołajem — powiedziała Komendantka, Ale wtopa sobie pomyślałem, przypominając sobie rozmowę z Jackiem przed komendą — To może jakieś pączki albo po serniczek dla dyżurnego skoczymy co ?- zapytała się z ironią mi Karolina.
Cała służba przebiegła spokojnie, Gdy wychodziłem do domu, widziałem, że, koleżanka z patrolu się z kimś kłóci. A ten ją chwycił za ramię i szarpał, żywo gestykulując i mówił w jej kierunku.
Cdn.

I jak się podobało ? Z kim się kłóciła Karolina ?
Liczę na długie komentarze.
Do zobaczenia do następnego.

sobota, 22 października 2016

2.25

Hej przepraszam za długą 2 miesięczną przerwę ale wena odmówiła współpracy i łaskawie wróciła po 2 miesiącach ale też  brak czasu szkoła się zaczęła . Zapraszam na opowiadanko jeśli ktoś jeszcze tu zagląda


Ola krzyknęła z bólu a Jacek się zrobił blady na widok krwi .Wtedy zbiegli się lekarze i zobaczyli co ta kobieta zrobiła .
- Szybko na blok ! - krzyknął jeden z lekarzy .a drugi wezwał policję .
Anastazja próbowała uciec ale Jacek ją złapał
Przyjechała policja zabrała kobietę na policje i dostała skierowania na badania psychiatryczne
Mijały godziny  czas dłużył się bardzo a Jacek nie wiedział co się dzieje z jego ukochaną brunetką .
Zmęczony wielogodzinnym czekaniem przysnął na krześle i obudził go trzask drzwi .
Z bloku operacyjnego wyszedł lekarz miał ok 30 lat w zielonym stroju specjalnym przeznaczonym do operacji.
- Co z nią - zapytał pełen obaw bał się bardzo tej odpowiedzi
- Pani Aleksandra straciła dużo krwi bo narzędzie było ostre i dość głęboko się wbiło .Ale uratowaliśmy panią Aleksandrę  ale niestety dziecka nie udało się nam uratować bo było zbyt rozległe krwawienie .- poinformował go lekarz z profesjonalnym spokojem.
- A mogę ją zobaczyć ?- zapytał jak ja jej to powiem że , nie ma naszego dziecka przez jakąś wariatkę ?
- Tak proszę do końca i w lewo sala nr .7 ale proszę nie długo pacjentka musi odpoczywać po operacji,
- Dobrze . Dziękuję . Do widzenia -pożegnał się z lekarzem i poszedł korytarzem w stronę sali Oli.
Po 2 minutach był na miejscu stał przed białym drzwiami z numerkiem siedem ale jakoś położył rękę na klamce i się zastanowił co ja jej powiem ? Jak ? . Zdjął dłoń z metalowego przedmiotu i podszedł do szyby obok drzwi Zobaczył że, Ola nadal śpi jest blada z tą białą pościelą się zlewa i staję się prawie nie widoczna Dlaczego ją to wszystko spotyka przecież ona jest taką i nic nikomu krzywdy nie zrobiła a tyle nie szczęść ją spotyka,
Odszedłem od okna i znowu podszedłem do drzwi ,położyłem dłoń po raz kolejny na klamce ale tym razem odtworzył drzwi i wszedłem do środka. W sali były dwa łóżka .Jedno od strony okna gdzie leżała moja Ola a  drugie bliżej drzwi które w tej chwili stało puste. Spojrzałem na monitor który wskazywał prawidłową pracę serca . Lekarz mówił że, za nim ona się obudzi to trochę to potrwa .
Usiadłem koło Oli łóżka zmęczony zasnąłem obudził mnie dotyk Oli dotykała mojej głowy swoją drobną ręką .
- Hej dobrze się czujesz ? Ola pokiwała głową twierdząco.
3 miesiące póżniej
Ola  już jest w domu informację o stracie dziecka przyjęła dość spokojnie . Chciałem żeby została w domu ale uparła się żeby iść do pracy bo twierdzi że , dość już się nasiedziała i odpoczęła.
Ranek na komendzie .
Mikołaj został wezwany do Jackowskiej a ja poczekałam na niego w radiowozie . 15 minut póżniej  był już w radiowozie
-? czego Jackowska chciała od ciebie ?
- A tam nic ważnego . Sprawdziłaś auto przez wyjazdem - szybko zmienił temat na bardziej wygodny
- Sprawdziłam.
Po całym dniu wróciliśmy na komendę
Mikołaj się wściekał bo nie miał żadnego piszącego długopisu
- Czy tu są jakieś długopisy które piszą ? Są - podałam mu jeden
- To powiesz mi w końcu co ukrywasz od rana ?
- Ola to już koniec. Dziś był nasz ostatni patrol.
- I co ja mam ci teraz powiedzieć Mikołaj .?- powiedziała a powieki jej się zaszkliły
- Służba z tobą to była przyjemność byłaś moim partnerem i przyjaciółką
Pocałował ją w czoło . -Nie płacz młoda uszy do góry.
Po odwiedzinach u pani komendant wiedziałem z kim już będę jezdzić
Aspirant Sztabowy Karolina Rachwał.

Cdn.
Liczę  na długie komentarze jeśli czytacie tego bloga jeszcze
Do zobaczenia .







piątek, 21 października 2016

Dobre wiadomosci

Hej właśnie wpadłam na ciekawy pomysł w końcu wena się do mnie uśmiechła który mam zamiar opisać tu na blogu jak znajdę troszkę czasu ale postaram się żeby opowiadanko pojwawiło się już nie dlugo i bardzo przepraszam za 2 miesieczna nie obecnosc ale szkoła zaczela i tak jakos brak czasu a jeszcze wena nie sprzyjała . Mam nadzieje że ktoś jeszcze to czyta ze nie zapomnieliscie o blogu,;)
Pozdrawiam do zobaczenia wkrótce

sobota, 8 października 2016

Ważne info

Przepraszam bardzo za brak postow ale mam brak weny kompletnie nie wiem co dalej napisac a nie chce pisac byle co jak to sie muwi wode lać a brak weny i szkola . nie wroza dobrze blogowi wiec sie zastanawiam czy nie zrobic sobie przerwy do od listopada do stycznia .Chyba ze wy macie jakies pomysly to bardzo prosze wszelkie pomysly zostawiac w komentarzach .bardzo chetnie wykorzystam. Lub. Na gmail kathyakamila@gmail.com
Jeszcze raz przepraszam ale co zrobic jak wredna wena nie chce wrocic . blog emilka i krzysiek bedzie prowadzony.
Tylko mysle zrobic przerwe /zawiesc ten. Jak myslicie?? Jakie kolwiek pomysly bede wdzięczna
Pozdrawiam Shadow of sky

środa, 31 sierpnia 2016

2.24

Kilka miesięcy póżniej .
Ola po długim pobycie w szpitalu wyszła z niego . Tak bardzo bałem się o nią przez te kilka miesięcy .Idąc zauważyłem że, jakiejś kobiecie chłopak chce wyszarpnąć torebkę
- Kolego zostaw tą torebkę
- Bo co ! -krzyknął w stronę jacka
- Jak się nie uspokoisz to na komendę  na dołek trafisz policjantem jestem !
Chłopak słysząc te słowa od razu zmienił postawę i oddał kobiecie torebkę
- Chce pani złożyć doniesie na tego chłopaka ?
- Nie ,
Wtedy chłopak odszedł od miejsca zdarzenia
- Anastazja jestem a ty ?
- Jacek
- A może jacek byś umówił się ze mną na kawę w ramach podziękowania ? - zapytała przystojny jest pomyślała sobię
- Nie , dziękuję mam dziewczynę . Do widzenia
                                                                           ***
Chłodny poranek obudził mnie do końca mimo tego że , nie mogłam spać bo maleństwo strasznie kopało
- Hej już nie spisz -zapytałem Emilkę
- Nie jakoś nie mogę maleństwo strasznie kopię
Po zjedzonym śniadaniu miałam iść oglądać z Krzysiem jakiś film w tv. Ale nagłe poczułam bardzo silny skurcz .zdziwiłam się przecież termin miałam za 2 tygodnie dopiero ale za chwilę poczułam kolejny skurcz był na tyle silny że upuściłam kubek z herbatą na podłogę  rozległ się hałas rozbijanego szkła.
- Emilka co się stało?- Ja rodzę - powiedziała a na twarzy pojawił się grymas bólu.
-Ok . to ja dzwonię po karetkę
czułam coraz większy ból. Nie mogłam się uspokoić. Ręce tak mi się trzesly, Po dwudziestu minutach byłam już w szpitalu. Ubrana w uroczą piżamkę wieziono mnie na porodówke. Byłam przerażona. Ból stawał się coraz większy. Nerwowo zaciskałam ręce na brzuchu. Próbowałam głęboko oddychać . Poród trwał już  godzinę a ja bym zmęczona już przez tego skurcze. . -Kochanie dasz radę.-szepnął do mojego ucha to tak pewnie.
Po czterogodzinnej walce byłam potwornie zmęczona ale mogła wziąć na ręce moją mój mały skarb moją córeczkę
                                                                                         ***
3 miesiące póżniej
Od momentu gdy pomogłem tej kobiecie ona mnie nachodzi wymyśliła sobie że , możemy się lepiej być dla siebie kim więcej
- Jacuś cześć skarbie - powiedziała kobieta
- Jak pani tu weszła a wymyśliłam coś że by się z tobą zobaczyć tak teskniłam
- Ale ja mówiłem pani że , ja mam już dziewczynę
- Będziesz mój i nikogo więcej zepchnęła jacka ze schodów
Godzinę póżniej w szpitalu obrażenia są nie wielkie  i jeszcze dziś będę mógł wyjść do domu
- Jacuś nic ci nie jest weszła Ola na sale - tak wszystko dobrze a z kim  została Agatka
- Dziadek został z wnuczką
- A kim pani jest!! .weszła do sali Anastazja
- Ja jestem dziewczyną jacka a pani ?
- Ja jestem jego narzeczoną - Jak to narzeczoną - nie rozumiałam okłamał mnie ?   zrobiło mi się ciemno prze oczami i upadłam
Chwilę póżniej odzyskałam przytomność
- Miała już pani takie zawroty głowy  ?
- Nie to dopiero pierwszy raz może to przez stres
- A kiedy miała pani ostatni raz miesiączkę
- Nie pamietam może 2 miesiące temu
Lekarz zlecił podstawowe badania i beta hcg
Pół godziny póżniej lekarz przyszedł z badaniami
-Pani Olu jest pani w 8 tyg ciąży gratuluję
Wtedy kobieta która podawała się za narzeczonego jacka podeszła do Olki
- Nie bedzie żadnego dziecko ani ciebie szmato on jest mój !- odwróciła się wzieła ostre narzedzie wbijając oli w brzuch ..
cdn...

Liczę na długie komentarze


piątek, 5 sierpnia 2016

2.23 Jak mogłaś mi nie powiedzieć Aleksandro ??


Zobaczyłam Jacka w pokoju z tacą, na której były kanapki, które wyglądały smakowicie i na pewno też tak smakowały. Przetarłam oczy do pełnego rozbudzenia, żeby pozbyć się resztek przyjemnego snu.
- A co to za okazja ? - zapytałam z ciekawością.
- A to musi, być okazja po prostu chciałem ci zrobić śniadanie, bo wczoraj widziałem, jaka byłaś zmęczona, jak szybko zasnęłaś — powiedziałem z nadzieja że może dziś się dowiem coś więcej o tajemniczym przedmiocie, o którym Ola unikała tebomatu i reaguje dość nerwowo.
-Która jest godzina ? Zapytałam, bo byłam umówiona z Emilka dziś na zakupy.
- 10:30,Gdzieś idziesz ??
-Umówiłam się z Emilka na zakupy, że pomogę jej wyprawkę skompletować dla dziecka, bo niedługo ma termin.
- No tak zapomniałem — powiedziałem ze smutkiem, bo miałem nadzieję, że, się dowiem czegoś, o tajemniczym znalezisku nigdy go nie widziałem. Jak by był, po mamie to przecież by go nie chowała, raczej tak mi się wydaje. Co raz więcej pytań bez odpowiedzi muszę z nią poważnie po rozmawiać.
W tym momencie usłyszałem płacz Agaty .Odłożyłem trzymany w ręce naszyjnik i poszedłem do córeczki . Gdy wszedłem do pokoju stałem w drzwiach , patrzyłem jak Ola zajmuje się naszą pociechą . Wszedłem w głąb pokoju . Wziąłem z rąk Oli Agatkę mała nie chciała się uspokoić
- Jacek wiesz chyba się ząbkowanie zaczęło . Pójdę po maść . - wyszłam z pokoju przeszukując szafki w poszukiwaniu maści w końcu znalazłam i poszłam do małej  .
Po kilku minutach od posmarowania mała zasnęła.
- Jacuś ja muszę już iść . -powiedziałam chwyciłam torebkę w dłoń buziaczek na pożegnanie i wychodziłam .
- Oluś poczekaj - odwróciła się .
- Tak ? -zapytała .
- Ja muszę coś wiedzieć dlaczego tak bardzo się denerwujesz gdy proponuję ci żebyś założyła ten naszyjnik - wziąłem go z komody . Jest naprawdę bardzo piękny
- Jacuś nie będzie pasował uwierz mi - próbowałam coś wymyślić jakieś głupie wytłumaczenie ale wiedziałam że, w końcu kiedyś muszę mu powiedzieć
-Ola...gdy by nie pasował nie denerwowała byś się . Znam cię i chyba wiem co cie denerwuję .
Czy on coś dla ciebie znaczy jest ważny?- liczyłem na uzyskanie odpowiedzi ale jak zwykle jej nie dostałem
-Muszę iść . Pa.-wyszłam z mieszkania czułam jak mi się gorąco robi a pod powiekami zbierają małe kropelki łez . Czemu nie może dać spokój odpuścić sobie ?  Zapomnieć ? No tak własnie zapomnieć tak bardzo bym chciała o ty zapomnieć a teraz wszystko wróciło mimo upływu tych pięciu lat ja wciąż pamiętam jak by to było wczoraj. Ten cały ból wrócił . Powinnam się pozbyć tego naszyjnika ale wtedy nie umiałam , a potem włożyłam i na lata zapomniałam aż do wydarzeń sprzed kilku dni. Gdzie wrócił cały ból , tęsknota wszystko zamknięte w jednym małym przedmiocie co dla jedno nie znaczy nic a dla drugiego wszystko . Gdy dochodziłam do galerii miejsca spotkań wpadło mi do głowy wspomnienie .

Na korytarzu siedziała 20 letnia dziewczyna widocznie była przejęta tym wszystkim a na  twarzy mimo młodego wieku malowało się zmęczenie . Wtedy na widok wychodzącego lekarza ożywiła się wstała i podeszła do niego .
- I jak panie doktorze ? - zapytała wystraszona ledwo mówiąc 
- Bardzo nam przykro. Nie żyje.
-  To jest jakiś żart tak ?? Przecież miało być teraz wszystko dobrze !! Niech pan powie że , będzie wszystko dobrze przecież było to czemu nie żyje !!!- zaczęła krzyczeć w kierunku lekarza .
- Bardzo mi przykro - powiedział omijając zapłakaną kobietę . Nie żyje, nie żyje to słowa ciągle miała w głowie osuwając się po ścianie.



Doszłam do galerii gdzie już stała Emilka .
- Cześć -powiedziałam
- I jak twoja kruszynka wszystko dobrze ?
- Tak dobrze tylko kręgosłup mnie już troszkę boli  i strasznie kopie.
Po kilku godzinach kupiliśmy cała wyprawkę dla małej dla Emilki
- Dzięki tyle tego że bez ciebie nie poradziła bym sobie

Byłam już w domu
.- Ola musimy porozmawiać -powiedział poważnym tonem . W tym czasie zdejmowałam kurtkę i buty .
- Słucham.
- Skąd masz ten naszyjnik . Wiedziałam że ,muszę to powiedzieć
- Miałam wtedy 20 lat był ciepły letni wieczór dostałam go od pewnego chłopaka żeby nigdy o nim nie zapomniała był dla mnie bardzo ważny ale to już przeszłość . On nie żyje .Zmarł w moje 20 urodziny.
Nie wiedziałem co powiedzieć nie rozumiałem czemu mi tego nie powiedziała.
- To chyba był bardzo ważny że, dotąd masz po nim pamiątki
- Mieliśmy wziąć ślub zmarł w tydzień przed naszym ślubem .
To co Ola powiedziała wmurowało mnie nie wiedziałem co zrobić myślałem że, ją znam a tak naprawdę nic o niej nie wiem .
- Jak mogłaś mi nie powiedzieć Aleksandro ,że miała byś mieć prawie męża ? Chyba jesteśmy razem o takich rzeczach się mówi .  A miałaś tylko tego jednego czy więcej i przypadkiem zapomniałaś powiedzieć .- Odbierz to przecież oni są dla ciebie najważniejsi. Nasza matka Teresa w akcji - kpił
Wszyscy są ważniejsi ode mnnie
- Zamknij się! - odpowiedziała ostro w stronę niego i dostał w mocny policzek .

- A co boisz się usłyszeć trochę prawdy ? Nigdy nie widzisz nic poza czubkiem własnego nosa, jesteś przez cholerną egoistką. Używasz ludzi jak przedmiotów, nie obchodzą cię ich uczucia. - ostatnie zdanie mocno ja zabolało, a w oczach pojawiła się szklana szyba niewidzialnych jeszcze łez.

- Odezwał się święty , . Manipulujesz innymi by tylko osiągnąć to co ty chcesz bo tak jest wygodniej, w końcu po co się przemęczać ? - walczyła dalej pomimo że bardzo chciała się poddać. Ona walczyła całe życie , o to by być niezależną on nikogo. Wtedy wygrywała, odnosiła sukcesy a teraz ? Czy w tej walce można wygrać ? Raniąc siebie nawzajem ?

- O  proszę minęłaś się z powołaniem mogłaś zostać  psychologiem - powiedział zdenerwowany i nie zdawali sobie sprawy oby dwoje że będą duże konsekwencje .

- Daruj sobie co ?

Zobaczyłem że idzie właśnie w moim kierunku

 - Myślisz ze jesteś taki wspaniały ? - powiedziała z ironią podchodząc do niego .  Że jesteś taki ważny ? Jesteś nikim, marną kopią człowieka.
Jak byś umarł nikogo by nie obeszła twoja śmierć nawet rodzina ma cie w dupie bo nie masz nią kontaktu nawet 1 nie byliśmy u twojej rodziny na świętach . Jesteś zwykłym palantem  który manipuluje innymi  - powiedziała z wielkim bólem w sercu przez zęby, patrząc na jego tęczówki które miały teraz odcień szarości. Musiała kłamać mu prosto w oczy.


Ranić potrafią tylko te osoby i te słowa które dla nas dużo znaczą 

- Wychodzisz ? No tak najlepiej schować głowę w piasek i uciec - spojrzała na niego jej wzrok był pełen smutku . Chwyciła za płaszcz i wyszła
Weszła na mokrą drogę nie rozglądając się na boki. W jej oczach ciągle pojawiały się nowe łzy które uniemożliwiały jej całkowitą ostrość widzenia. Znajdując się już na środku ulicy zauważyła pędzący w jej kierunku czarny samochód. Zabrakło jej czasu by uskoczyć na bok, by uniknąć konsekwencji swojego roztrzepania. Wszystko stało się tak szybko, nie trwało nawet minuty. Jeszcze przed chwilą po prostu przechodziła przez ulice i nagle silne uderzenie rozpędzonego pojazdu. Próby hamowania przez kierowcę były nadaremne, śliska nawierzchnia zrobiła swoje i czarne Audi uderzyło w nią z dużą mocą. Chwilę później już leżała na betonowej podłodze drogi.

Wszytko działo się jak w zwolnionym tempie wysiadający kierowca który powoli podbiega do jej już bezwładnego ciała.


Cdn .
Opowiadanie dedykuję Bloody Soul .






poniedziałek, 4 lipca 2016

2.22 Stare wspomnienia

Otworzyła duże metalowe drzwi cmentarza miejsca, którego nikt nie lubi. Jak by można też pomyśleć, że, to nie jest miejsce, o którym można powiedzieć kilka ciepłych słów. Za to można, wiele gorzkich słów powiedzieć niektórym on się kojarzy się, ze złem z bolesną przeszłością gdzie rozdrapane rany w sercu mimo upływu lat nie chcą się zagoić i nie dają o sobie zapomnieć. Nie, którzy uważają, że, to nieuniknione miejsce spoczynku. Ona uważała, inaczej od wielu lat nie przychodziła w to miejsce. Nienawidziła go, przypominały wszystkie bolesne stare wspomnienia, ale nie wiadomo dlaczego dzisiaj tu przyszła. Może to chwila refleksji albo się pogodziła z tym i dlatego pozwoliła sobie tu przyjść. Czy można się z tym pogodzić ? Nie. Ona uważała, że, nie. Z tym nie można się pogodzić.Szła, kawałek dalej podeszła do jednej pani co sprzedawała na straganie znicze i kwiaty-Dzień dobry poproszę dwa znicze. Mogą być te z narysowanymi aniołkami-powiedziała do kobiety. Wyraz twarzy został taki sam, nadal się nie uśmiechała.
- 12 zł poproszę i podała mi siatkę, z ze zniczami jeden był biały drugi czerwony.
- Dziękuję. Do widzenia.
- Do widzenia
Wiatr uderzał jej twarz i potrząsał włosami. A ona nie przejmując się, coraz gorszą pogodą szła dalej. Chwilę potem skręciła w boczną alejkę i szła między grobami. W końcu zatrzymała się przy jednym. Wyjęła z trzymanej siatki w ręce 2 znicze, które kupiła i zapaliła i ustawiła po 2 stronach.
Usiadła na ławce, a po policzku spłynęła pojedyncza łza.
Powiedziała ciche przepraszam . Wstała z ławki i poszła do domu .
                                                                              ****
Była już na klatce schodowej i wchodziła do domu.
- Ola ???? - zapytał Jacek-Tak to ja-powiedziałam w międzyczasie zdejmowałam kurtkę i szalik. Podniosłam głowę i zobaczyłam Jacka, w przedpokoju wyglądał na zmartwionego. Nie chciałam mu tego zrobić, ale musiałam tam iść. Coś we mnie mi kazało.
- Gdzie byłaś nie mogłem się do ciebie dodzwonić-podszedł do mnie kilka kroków bliżej i mnie przytulił-Przejść się byłam. - Cała zmarzłaś-powiedział z troską w głosie a drżenie ciała pod wpływem rozlewającego się ciepła po całym ciele ustało.
Odeszłam od Jacka kawałek i poszłam do salonu .
Zobaczyłam pięknie przystrojony stół świece ,kwiaty,wino . Zauważyłam, że , podchodzi do mnie i obejmuję mnie w tali .
- Wszystkiego najlepszego kochanie z okazji pierwszej rocznicy naszego związku-powiedział całując mnie przy tym delikatnie robiąc ścieżkę wzdłuż obojczyka kierując się ku tętnicy szyjnej .
-Dziękuję za to, że, pamiętałeś nawet nie wiesz jakie to dla mnie ważne . Powiedziała ,odwracając się ,twarzą do niego patrząc w jego błękitne oczy.
- Usiądziesz — wskazywał ręką stół-Jacek co byś powiedział na porządki takie generalne, bo się robi mało miejsca-powiedziała upijając łyk czerwonej cieczy z kieliszka.
- Możemy zrobić — przerwał i dzwoniący telefon Oli . Podeszła wyciągnęła telefon . Zobaczyła na wyświetlaczu „Emilka”
- Hej co tam — Ola mam do ciebie prośbę . Wybrałabyś się jutro ze mną po zakupy, bo muszę wszystko skompletować, bo niedługo poród a ja kompletnie nie wiem co potrzeba w tej wyprawce do szpitala.
- No jasne, że ci pomogę . To co jutro o 12 ?
- Ok . To do zobaczenia .
W tym samym momencie Agatka się obudziła i zaczęła płakać .
- Ja pójdę, do niej powiedział Jacek, udając się do córki .
- Ola możesz, bo ona jest głodna — krzyczał Jacek z pokoju .
Po karmieniu i przebraniu dalej zasnęła i słodko spała .
Po kilku godzinach sprzątania mieliśmy już większą część zrobioną .
Ola robiła porządek w drugim pokoju a ja w tym miałem uprzątnąć nie potrzebne rzeczy z szaf , gdy wyciągałem stertę rzeczy by je uporządkować na ziemię spadł drobny złoty naszyjnik z serduszkiem .
Zastanawiałem się dlaczego Ola go tam wsadziła jak wszystką swoją biżuterię trzymała w kosmetyczce
- Ola możesz przyjść — powiedział Jacek z wyraźnym zainteresowaniem.
- Idę — powiedziała wychodząc z sąsiedniego pokoju — Znalazłem twój naszyjnik jak wyciągałem z szafy, nie wiem co on tam robił.
Zobaczyłam naszyjnik, który Jacek wyciągnął z szafy. On nie był zgubiony tylko schowany, żeby raz na zawsze zapomniała o przeszłości o tym naszyjniku, który wiele lat temu tam schował. To nic nie dało wspomnienia, które wydawało mi się, że, wymazałam z pamięci lecz one  powróciły.

Ciepły letni wieczór na ławce w parku siedziała młoda kobieta ubrana w letnia długą sukienkę w kwiaty sięgającą do ziemi. Wyraźnie na kogoś czekała co chwilę rozglądała się po parku. Wtedy do ławki podszedł przystojny mężczyzna 1,90 wzrostu . Podszedł do niej objął ją w tali 
- Ślicznie wyglądasz - szepnął jej do ucha . A ona na komplement się uśmiechnęła do niego . 
-Mam coś dla ciebie - wyciągnął z kieszeni ładnie zapakowane prostokątne pudełeczko i podał dziewczynie .
- Otwórz - w pudełeczko znajdywał się piękny delikatny, drobny złoty naszyjnik  z serduszkiem . - Jest piękny .Dziękuję 
- Żebyś on ci mnie przypominał żebyś zawsze pamiętała o mnie - Daj założę . Wziął naszyjnik w ręce odgarnął włosy z szyi i założył ozdobę 

- Ola słyszysz mnie mówię do ciebie . Ten naszyjnik czemu go nie ubierasz . By ci pasował do sukienki którą masz na sobie . Nie chciałam go zakładać chciałam go schować jak i chciałam schować wspomnienia .
- Nie pasowałby - zabrałam naszyjnik z Jacka i wsadziłam do kosmetyczki .
Następnego dnia
Zrobiłem Oli śniadanie , Jakieś mam dziwne przeczucie co do tego łańcuszka tak nerwowo zareagowała .
Obudziły mnie zapachy śniadania dobiegające z kuchni , a w drzwiach zobaczyłam Jacka z śniadaniem
- Hej przyniosłem mojej królewnie śniadanko

Cdn ,,

Zapraszam do komentowania liczę na długie komentarze. 

sobota, 25 czerwca 2016

Co dalej ? Część 21


Czasami jest tak, że, inni tracą a inni zyskają. Ja na moment bałem się, że,straciłem to, co dostałem od losu. W tym okresie bałem się najbardziej to były najgorsze 2 tygodnie w moim życiu. Dopiero wtedy zobaczyłem jaką rolę ona odgrywa w moim życiu najpierw przyjaciółka a teraz ukochana osoba. Wtedy zdałem sobie sprawę, że, ona jest wszystkim, co mam w życiu i gdybym ją stracił. Nie mam pojęcia co bym zrobił. Na samą myśl przebiegł mnie zimny dreszcz.
****


Kiedy mówiłeś, że mnie kochasz ?Wiedziałeś, że, to potrwa całe życie ?

Szła uliczkami wiał dość silny jesienny wiatr, który podnosił lekkie jesienne liście do góry a inne spadały z drzew. A ona nie zwracając na nic w koło jak by nic nie istniało szła dalej. Zawsze lubiła spacerować ,to jej pomagało  w uporządkowaniu spraw i swojego życia . Właśnie po śmierci mamy zawsze chodziła w ich ulubione miejsce siadała tam i mogła godzinami rozmyślać i wspominać tego dobre czasy, zanim los jej zabrał jedną z najważniejszych osób w jej życiu. Wiatr zrywał się coraz silniejszy wszyscy ludzie pochowani w domu a ona dalej szła zaczął też delikatnie kropić deszcz uderzając w rynny budynków, obok których przechodziła w końcu doszła na miejsce otworzyła srebrne metalowe drzwi cmentarza.

****
Z przyjemnej drzemki wyrwał ją deszcz dudniący w rynnę domu . Podniosła głowę przetarła oczy .
Niechętnie wstała, i założyłam swoje puchowe kapcie
- Hej śpiochu-powiedział troskliwe do Emilki, która siedziała po drugiej stronie stołu.
- Zjadłabym coś-powiedziała na przywitanie i uśmiechnęła się Krzysia-Naleśniki z czekoladą ?- zapytałem, bo przez ostatnie dni to było jej ulubione danie, które zawsze chętnie jadła.
- O tak to ty zrób kochanie a ja idę po Tośka, żeby powiedzieć mu, że będą naleśniki.- wstałam udając się do pokoju Tośka.
Tosiek co nas bardzo zdziwiło bardzo ucieszył z rodzeństwa.Brzuszek stawał się, coraz większy a mnie czasem wykańczają mnie te dolegliwości ciążowe i humorki. Bowiem szkoda mi czasem Krzysia, bo przez humorki już raz spał na kanapie. Weszłam do pokoju Tośka.
- Cześć tata robi naleśniki zjesz prawda ?
- Jasne uwielbiam naleśniki, a najlepsze są twoje-stwierdził z radością-Emilka a będę miał brata czy siostrę ??- spytał z ciekawością-Jeszcze nie wiemy z tatą-po ostatnim zamieszaniu tym, że byłam w szpitalu zapomnieliśmy się spytać o płeć, ale na następnej wizycie się dowiemy. Czasami lubi się strasznie wiercić i kopać a najbardziej lubi to w nocy, bo w dzień raczej spokojna jest o nie kopie tak.
- A mogę ? - zapytał wskazując mój brzuch.
- Jasne-położył rękę, ale zaraz gwałtownie odsuną jak by się czegoś przestraszył.
- Nie bój się to, tylko dzidziuś się poruszył.Dobra ja idę do taty zobaczyć jak sobie radzi.
Zadzwoniłam do Oli z pytaniem, czy wpadnie do nas obiad z jackiem i mała Agatką-Cześć Ola wpadniecie do nas na obiad ?
- Jasne, że wpadniemy to już wygodnie jacka sprzed telewizora i za jakieś pół godziny jesteśmy-Ok. To czekam do zobaczenia.
*****
- Jacuś , dalej wstawaj ubieraj się idziemy na obiad do Emilki i Krzysia.-spojrzałam na jego smutną minę, która sugerowała protesty.
- Ale mecz...jest - stwierdziłem, żemoże mi się uda jakoś wywinąć od tego wyjścia, ale szybko się przekonałem, że, muszę iść.
- Jacuś wiesz, że, cię kocham ?? Spojrzała na mnie tymi swoimi maślanymi oczami.
- Wiem...co ja z tobą mam kobieto
Kilka minut póżniej, Jeśli zaraz nie wstaniesz z tej kanapy to będziesz na niej spał i ubierz Agatkę
Chwilę później wszyscy byliśmy gotowi wizja spania na kanapy przekonała mnie do wyjścia.
- Jacek, ale ta kurtka jest za gruba dla niej to nie zima - 20 tylko wczesna jesień. Dasz mi tą fioletową z szafy ?
- Jasne podałem jej kurtkę dla Agatki.
To jak nie muszę się wyprowadzać na kanapę co ? - zapytałem obejmując ją w tali od tyłu całując w szyję.
-No nie musisz, ale jak zaraz nie wyjdziemy to się spóźnimy. Powiedziała i dostałem buziaka na pocieszenie.
15 minut później byliśmy na miejscu.
- Cześć.Weszli wszyscy do środka-I jak się czujesz ? - spytała Ola swoją ciążę nie wspomina zbyt dobrze wieczne mdłości i wiele innych rzeczy.
- Powiem czy ci, że dziś zaskakująco dobrze.chociaż początków nie wspominam zbyt dobrze.
Po 2 godziny zaczęli zbierać do domu, bo Agatka zrobiła się marudna.
Po wykąpaniu i uśpieniu małej co nie było, bo spać nie chciała Ola przyszła do sypialni
- Matko, jaka zmęczona jestem a ona w końcu zasnęła, bo nie chciała spać
- Jacuś, ale ja jestem strasznie zmęczona, bo domyśliłam się co kombinuje całując mnie po szyi .....Nie nawiedziłam tego, gdy to robił wykorzystywał wszystkie słabe punkty i w końcu uległam.
Cdn.....
Hej wstawiam, ale przepraszam, że o, ale wcześniej nie było mnie w domu i dopiero o 22 zaczęłam pisać liczę na długie komentarze.

sobota, 11 czerwca 2016

2.20 Trudna rozmowa

Podniosłem na chwilę głowę zmartwiony tym gdzie jest Emilka . Zobaczyłem na wyświetlacz mojego telefonu który się zaświecił i widniał napis "Mama Emilki" miałem nadzieje że ,ona mi powie gdzie ona jest i przestanę się choćby trochę martwić ale niestety ten telefon jeszcze pogorszył sprawę . Wziąłem telefon do ręki i jednym przeciągnięciem po ekranie i odebrałem .
                                                                     ***
Obudził mnie zapach śniadania otwarłem oczy i przy łóżku na szafie zobaczyłem talerz gdzie stały kanapki z jajecznicą i kubek gorącego kakao .Wziąłem talerz i już miałem zacząć jeść gdy do pokoju weszła uśmiechnięta Ola miała na sobie moją koszulę który wyglądała bardzo seksownie na niej lepiej niż na mnie muszę przyznać
- Dzień dobry . kochanie - kolejny raz posłała mi uśmiech
- Ładna koszula akurat w twoim przypadku sukienka znajoma jakoś mi -droczyłem się . Muszę przyznać że ona wygląda lepiej na to
- Doprawdy ??- zapytała siadając na łóżku
- A co to za okazja że, śniadanie do łóżka dostałem - zapytałem zaskoczony
- A co nie podoba się ?- Podoba bardziej ale deser to ja bym chciał ciebie .
- Bardzo chętnie ale deser musi poczekać do pracy trzeba iść ale na pocieszenie możesz buziaka dostać .
                                                                              ***
- Dzień dobry pani Ewo nie wie pani co z Emilka nie mogę się do niej dodzwonić ?
- Krzysiu..- urwałam nie wiedziałam jak to powiedzieć . Emilka jest w szpitalu
- Ale jak to,  co się stało , gdzie ?
- Na biskupińskiej
- Zaraz będę

Po 15 minutach  byłem już w szpitalu

Co się stało dlaczego Emilka tutaj jest
Ojciec żłe zareagował na to że jest w ciązy z policjantem bo on sam nie akceptuje tego że ona jest policjantką i zaczeli się kłócić tylko że ,stali koło schodów ona zachwiała się i spadła.
Nie mogę w to uwierzyć co usłyszałem jak można tak traktować własna rodzinę .
Miałem ochotę go zabić zrobić mu krzywdę nie daruję mu tego co zrobił  Emilce i naszemu dziecku . Żeby tylko dziecko było zdrowe bo nie ręczę za siebie . A teraz muszę iść do niej być przyniej.
- Gdzie ona jest ?- zapytałem z żalem i bólem
- Ostatnia sala na lewo
Wszedłem była taka blada na twarzy praktycznie nie widoczna wsród tej białej pościeli . Byłem przepełniony złością że własny ojciec tak ją skrzywdził usiadłem na skraju łóżka .
- Emilka , słonko - powiedziałem chwytając ją za jej drobną chłodną rękę i czekając pełen obaw co będzie jutro.
 Cdn..
zapraszam do komentowania i dlugich komentarzy



czwartek, 9 czerwca 2016

Same dobre informacje

Witam was moi kochani prawdopodobnie  jutro zacznę przygodę z nowym blogiem a teraz was
o pomoc kiedy to było bo nie mogę sobie przypomnieć . Bardzo proszę o odpowiedz numer odcinka albo sezon . Pozdrawiam was gorąco :*
 11921707 453245691524224 1246754681180897502 n

poniedziałek, 6 czerwca 2016

pytanko i nowy blog !

Hej chcialam was sie spytac co sadzicie o nowym blogu o Emili i krzysku. Piszcie  w komentarzach czy chcieli byś cie .
Pozdrawiam .

sobota, 4 czerwca 2016

2.19 Nie wszystko jest takie proste jakie się wydaję .

To wszystko się tak się szybko potoczyło raz , dwa , trzy, zamrugała oczami i ujrzała jacka całego w krwi leżącego na zimnych chodniku który patrzył na nią . Nie wiedziała co się dzieje . Nie pamiętała kiedy zadzwoniła po pogotowie . Było dość zimno na dworze a ona nawet nie odczuwała zimna nie czuła tego że , jej ciało drży ona widziała tylko jeden obraz który starała sobie go wybić z głowy żeby okazał się nie prawdą . Wszyscy biegali krzyczeli jeden do drugiego a ja stałam ciągle w jednym i tym samym miejscu .Zamykam na chwilę oczy..Widzę jak idziemy on idzie kilka kroków szybciej i rozmawia przez telefon . Na chwilę się zatrzymał taki wysoki silny w dżinsach , błękitny koszulkę i bejsbolówce nasuwającej się na czoło .W co by się nie ubrał czy w garnitur szary w jaki był na jakieś tam uroczystości rodzinnej u niego ./Czy w mundurze policyjnym lub na sportowo zawsze wyglądał seksownie i był nieziemsko przystojny i tylko i wyłącznie mój . Podniosłam na chwilę głowę i zobaczyłam że , się uśmiecha . Podchodzę do niego a on mimo   tego że rozmawia mnie przytula w tym miejscu czuje się najbezpieczniej to jest mój raj moja bezpieczne miejsce . Jak każde dziecko które się czegoś boi ucieka w takie miejsce i on taki czymś był takim miejscem w którym się mogłam się schronić nie bać się niczego otworzyłam oczy . Nagle zamiast na ulicy byłam w szpitalu nie wiem jak się tu znalazłam . Siedziałam na krześle i czekałam na informacje o jacku a w międzyczasie rozglądałam się wszędzie można było powiedzieć że jest sterylnie wszystko białe lub biało- szare i wisiały również plakaty i informacje medyczne .Wydawało mi się że , te kilka minut które minęło ciągły się jak godziny . Chciałam żeby ktoś wyszedł i mi powiedział co z nim jest jaki jest jego stan .W tym właśnie momencie zobaczyłam że , zbliża się do mnie jakiś mężczyzna miało tak około 35 lat w białym fartuchu z plakietką na którym było imię i nazwisko .
                                                                  ***
Ewa podbiegła do córki żeby zobaczyć co dalej z Emilka . Wzięła telefon i zadzwoniła po pogotowie
Po kilku minutach przyjechała karetka . Drawska powiedziała im wszystko i pojechała za karetką do szpitala.
Po kilkunastu minutach . Na odział przywieziono kobietę około 25 lat .
- Kobieta spadła ze schodów .Ma zaburzenia świadomości i oddychania . I jak jej matka przekazała jest też w ciąży - mówił jeden z ratowników którzy szli  z Emila na odpowiadania salę mówiąc do lekarza.
- Jakie są parametry tej kobiety która spadła w ciąży ze schodów.
- 150/90 - Byśmy musieli zrobić tomografie bo pomimo podania bezpiecznych leków ona nadal się nie budzi a to może być wstrząśnienie mózgu co nie jest bezpieczne dla niej i dziecka mówił jeden lekarz do drugiego.
                                                                          ***
- Pan Jacek miał dużo szczęścia kula drasnęła tylko go . Na 2 dni jeszcze go zostawimy na obserwacji a potem może będzie mógł iść do domu.
Weszłam do sali gdzie leżał Jacek nie mogłam uwierzyć że to tylko  małe draśnięcie przez ten czas umarłam z tysiąc razy martwiąc się o jego życie .
- Jacuś ... - usiadłam na skraju łóżka śnieżnobiałej pościeli .
- Tak się bałam.... o ciebie.. o twoje życie . Wiem że rzadko ci mówię ale nawet nie wiesz jak bardzo jesteś dla mnie ważny jak bardzo cię kocham - te ostatnio słowa wypowiedziała szeptem przytulając się do niego . Do osoby do której gdyby jej zabrakło jej świat przestał by istnieć .
                                                                                  ***
W tym samym czasie zadzwoniła Ewa do Krzyśka nie wiedziała jak mu to powiedzieć że , ojciec własną córkę która była w ciąży zepchnął ze schodów . Nie miała pojęcia ale musiała
Krzysiek zamartwiał się o Emile miała już dawno temu być w domu a nie mógł się nawet do niej dodzwonić martwił się o nią . Powinien iść z nią do rodziców.
W tym momencie zadzwoniła Mama Emilii
,,,,,,,,
Cdn ..
Czekam  na komentarze
Girl in love proszę komentarz od razu a nie jak ochłoniesz
pytanka
1. Jak myślicie jak mam powie krzyśkowi że emilka jest w szpitalu
Liczę na długie komentarze.

poniedziałek, 16 maja 2016

2.18 Jaki jest kolor życia ?

Przed nami stała szczupła kobieta średniego wzrostu w długich włosach blond a ręku trzymała pistolet. Spojrzałem na nią jej spojrzenie było puste , zimne czułem że nas nienawidziła że była by zdolna wszystkiego zobaczyłem że rękę nie bezpiecznie przesunęła do spustu pistoletu.
-Miałam ciebie zniszczyć ale stwierdziłam że , jak zabiorę ci kogoś na kimś ci zależy będzie lepsze dla mnie dla mojej zemsty.- powiedziała jej ton był lodowaty nie zależało jej .
- Ale co ty chcesz zrobić- spytała z niepokojem kobiety ponieważ było ciemno i nie mogła rozpoznać . Wtedy kobieta nacisnęła spust pistoletu gdzie kulka z głośnym hukiem popędziła w stronę mężczyzny . W jednej chwili mężczyzna poczuł ból  osunął się na ziemi zostawiając krwawą plamę na ubraniu

Tell me black or white 
What color is your life 

                                                                       ***
Emilka jechała do rodziców mama poprosiła ją żeby wpadła bo się steskniła . Po 15 minutach była już w domu . Weszła po schodach otworzyła drzwi i weszła do mieszkania .
- Cześć mamuś - powiedziała
- Cześć Emilka chcesz coś do jedzenia musisz teraz o siebie dbać - powiedziała mama z troska
- Nie jadłam przed wyjazdem
- Gardzi matki jedzeniem po coś tu wogóle przyjechała jedż do swojego kochasia który ci tego bachora zrobił - powiedział nietrzeżwy drawski
- Tato nie gardze tylko przyszłam spokojnie pogadać pogodzić się  z tobą a ty znowu siedzisz pijany -podeszła do ojca i zabrała mu alkohol ojciec podszedł do emilki która była już przy schodach i chciał jej zabrać z powrotem bursztynowy płyn
- Oddawaj to !!- zaczął się szarpiać z emilka a ta że stała na krawędzi z schodów to zachwiała się i spadła .Słychać było tylko huk i leżącą emilka przed schodami !!
-Andrzej coś ty zrobił człowieku !!

                                                                    Try to ask your heartWho you really are 


Witam !!  Powracam z nową częścią i chciałam przeprosić za długą nie obecność brak weny , brak czasu i szkoła..
Liczę na długie komentarze i mam nadzieje że nie zapomnieliście o moim blogu .

czwartek, 5 maja 2016

opowiadanie

Jeśli chce  cie opowiadanie to musicie się postarać a ja postanowiłam was z motywować piszcie komentarzach czy chce i przekonajcie mnie
Jedna osoba jeden głos

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Miniaturka "Strach"

Pulsujący ból głowy, rozrywający każdy nerw jej ciała, przywrócił ją do świadomości. Z trudem uniosła ciężkie od bólu powieki i pomrugała nimi kilka razy, chcąc przyzwyczaić wzrok do ciemności. Podnosząc ciało do pozycji siedzącej, Wstałam z miękkiego łóżka które się delikatnie ugięło pod czas wstawania . Założyłam mięciutkie kapcie stojące koło łóżka i poszłam do kuchni . Otwierając szafkę znalazłam tabletki na ból głowy . Bolała mnie tak jak bym miała kaca a przecież wczoraj nic nie piłam . Myślałam że , zaraz oszaleje .Nalałam sobie do szklanki wody i wzięłam jedną tabletkę popijając wodą . Po kilku minutach czułam że , ból zaczyna się zmniejszać i ustępować .Zastanawiałam się co ja dzisiaj mam  robić miałam wolne , Jacek też . Może wyjdziemy na jakiś spacer albo pójdziemy do Emilki i Krzysia .

Przewróciłem się chcą przytulić brunetkę do siebie lecz chcąc chwycić ją ręką zobaczyłem puste miejsce i już zimne co oznaczało że dość dawno temu wstała, Jak zwykle pomyślałem zastanawiałem się czemu ona tak wcześnie wstaje w nocy nie śpi . Wstałem poszedłem do kuchni zobaczyłem Olę w takiej pozycji co zwykle gdy wcześniej  wstaje czyli zapatrzoną w jakąś obraz przestrzeń za oknem . Podszedłem do niej objął ją w tali . Poczułem że , jej ciało drży .
- Wcześnie dziś wstałaś a przecież mamy wolne - stwierdziłem i przywitałem się małym pocałunkiem na szyi brunetki
- Nie mogłam spać głowa mnie bolała -  dostrzegłem opakowanie otwarte od tabletek przeciw bólowych na blacie kuchennym .
- A co byś chciała dobrego na śniadanie na poprawę humoru ?- zapytałem chociaż wiedziałem że dobrym składnikiem na poprawę humoru jest czekolada .
- Coś dobrego . - Naleśniki z czekoladą ?
- O i to jest dobra myśl - uśmiechnęła się do mnie i wiedziałem że , trafiłem w dziesiątkę  z dzisiejszym śniadaniem


Ja przygotowałem naleśniki a Ola się ubierała . Gdy ktoś zaczął się dobijać do drzwi . Był bardzo nerwowy i chaotyczny .Jak by mu bardzo się spieszyło albo zależało na czasie .

- Ola otworzysz ! - krzyknąłem z kuchni żeby nie przerywać sobie dalszych przygotowań do śniadania .

Poszłam otworzyć drzwi . A  w drzwiach zobaczyłam zdenerwowanego Krzyśka.
- Cześć M-mogę - powiedział zdenerwowany plątając się w słownictwie nigdy nie widziałam tak go zdenerwowanego .
- Jasne . Mów co się stało - zapytałam wyrażnie przejęta stanem kolegi . I ciekawa co go wyprowadziło z równowagi
Weszliśmy do kuchni usiedliśmy przy stole
- To mów co się stało - powiedziałam chcąc zacząć rozmowę
- Chodzi o Emilkę . Porwali ją , Pokazał nam kawałek kartki która dostał od porywaczy . Nie przebrali w słowa była napisane dosadnym jasnym i wyrażnym językiem .
                                                                       ***


 Prostując sylwetkę, przywarła mocniej do elewacji i przeczesała palcami włosy, niedbale opadające na ledwo zakryte swetrem ramiona. Z przerażeniem pokręciła głową. Ciemna przestrzeń niebezpiecznie wirowała przed oczami, wyzwalając w niej niemożliwe do opisania uczucie lęku. Będąc jeszcze nieco osowiałą, intensywnie próbowała złożyć w całość ostatnie wydarzenia, jakie miały odwagę zamącić jej spokojne od niedawna życie. Urywki wspomnień, próbujące wydostać się na powierzchnię świadomości, ginęły gdzieś w czarnej otchłani pamięci. Przeskakujące obrazy mieniły się ostrymi kolorami, uniemożliwiając zidentyfikowanie któregokolwiek z nich. - Halo! - krzyknęła niepewnie, wciąż rozglądając się. - Jest tu ktoś?! Halooo!
- Nareszcie. - W tym samym momencie do pomieszczenia wszedł mężczyzna w kominiarce na twarzy. Wykonała gwałtowny unik, słysząc jak uchylają się drzwi i mrużąc oczy, spojrzała w jego kierunku. Świecił latarką wprost na nią, skutecznie ją oślepiając i uniemożliwiając zobaczenie czegokolwiek. - Już myślałem, że siłą będę musiał Cię wybudzać.
- Gdzie ja jestem? - spytała, a gdy nie odpowiedział, powtórzyła nerwowo, podnosząc ton. - Gdzie ja jestem?!
- Spokojnie nie pyskuj tak bo na dobre ci nie wyjdzie . powiedział stawiajac szklankę z wodą koło nóg i emilki i wyszedł
. Westchnęła ciężko. Pragnęła, żeby to wszystko okazało się sennym koszmarem…
Czas ciągnął się bardzo długo . Po kilku godzinach podniosłam swoje obolałe ciało po kilu wizytach zostalo mi kilka siniaków i zadrapań . Po raz kolejny otworzyły się drzwi .
 – Siedzę tu już od jakiegoś czasu w takim stroju, a nie wiem czy zauważyłeś, jest cholernie zimno. Dłużej nie wytrzymam.
- Wytrzymasz, wytrzymasz. – mężczyzna przetarł dłonie .
- Wiesz ile razy o tobie myślałem - powiedział Kamil z uśmiechem nie pamiętasz mnie Z Wadlewa ?
Wspólne chwilę . Tęskniłem .  Kamil zjechał dłonią z brzucha na jej biodro, a następnie położył dłoń na udzie kobiety i energicznie podnosząc nogę, zarzucił ją na swoim biodrze.
- Puszczaj!
- Nie mów, że ci się to nie podoba… - W sekundzie chwycił ją zza nadgarstki i przyparł do ściany.  Gdy zaczeła się szarpać aby wydostać się od męzczyzny dostała w twarz.
                                                       ****

Mijały godziny a im nadal nie udało sie ustalić gdzie jest kobieta.
- Boje że jej się coś stanie '
- Nic jej nie bedzie zobaczysz  znajdziemy ją i będzie wszystko dobrze - ola próbowała pocieszyć Krzyśka . Sama wtulając się Jacka .
                                                             ****

- Jesteś pieprzonym dupkiem. - stwierdziła, podchodząc do niego i wbiła mu palec wskazujący w klatkę piersiową. - Jesteś oszustem, bandziorem i kłamcą. Manipulantem, który owija sobie ludzi wokół palca, wyraźnie z tego czerpiąc radość! Jeszcze kiedyś byłabym skłonna podziękować ci za to, co mi zrobiłeś. Teraz, tutaj, utwierdzam się w przekonaniu, że spotkanie ciebie było najgorszą rzeczą, jaka mogła mi się w życiu przytrafić.
- Przestań…
- Dlaczego? Co ty sobie myślisz? Mam ci paść w ramiona i dziękować za to, że po raz kolejny mnie oszukałeś? Wykorzystałeś moje zaufanie i tak po prostu zostawiłeś! Zrobiłeś ze mnie idiotkę, która znowu niczego nieświadoma zaufała bandziorowi.
                                                                     ***
- Właśnie dostałem telefon mamy to namierzyliśmy gdzie Emilka to stara fabryka pod wrocławiem - powiedział jacek
- To szybko jedziemy !
                                                                    ****
Robiło mi się coraz zimniej zrezygnowana osunełam się po ścianie i zasnełam zmęczona i zmarznięta .                                                                         ****\

Dojechaliśmy 15 minut póżniej weszliśmy do fabryki
-A ni kroku dalej ! - powiedział mężczyzna . Powiedziałem stój !  wystrzelił ostrzegawczo pistoletem Podszedł na tyle blisko zeby mogł mu ten pistolet wytracić i obezwładnić i poszedł do emilki byla nie przytomna i wyziebiona ,

W szpitalu

- .Pani Emilka miała dużo szczęscia bo jeszcze trochę a nie udało by się nam jej uratować . Bo miała stan hipoterimi jej organizm był bardzo wyziebiony .Jest w  3 sali na lewo .

Wszedł już wszystko bedzie dobrze rzekł do emilki - usmiechnela sie blado.

Po 2 tygodniach wyszła ze szpitala

Koniec


Liczę na dlugie komentarze

niedziela, 10 kwietnia 2016

Zagadka

Hej jeśli chcecie dzisiaj opowiadanie musicie zgadnąć zagadkę postanowiłam was trochę zmotywować .

W jakim wypadku przy jakiej diagnostyce wykorzystuje się punkcje kręgosłupa . nakłucie płynu rdzeniowo -kręgowego  i pobranie próbki . Może wystąpić remisja tej choroby . Czas do 19 30 . Zapraszam !!

wtorek, 5 kwietnia 2016

Miniaturka cz.2

Obudziłam się rano jacka już nie było pomyślałam jasne zabawił się mną i wrócił do tej swojej dziewczyny co ja sobie myślałam że , on zostawi swoją dziewczynę dla mnie naiwna jestem . Pewnie dla niego to był jednorazowy nic nieznaczący numerek . Rozejrzałam się po pokoju nie było żadnych rzeczy które by świadczyły o jakiej kolwiek obecności drugiej osoby. Zrezygnowana i oszukana tym co zrobił  Jacek udałam się kuchni żeby zrobić sobie kawę a potem wziąć długi prysznic Gdy siedzi z kubkiem gorącej kawy . Wtedy słyszę szczęk zamków i widzę w nich jacka uśmiechniętego jak się nic nie stało z jakąś siatką .
-  O Ola wstałaś już - stwierdził to z takim zadowoleniem
- A ty nie powinieneś być w swojej dziewczyny . Było się fajnie zabawić podobało ci się ta zabawa lubić tak krzywdzić ludzi i ich zostawiać .- zapytała mnie  a jej ton głosu był lodowaty bez żadnych emocji ale ja naprawdę nie wiedziałam o co jej może chodzić .
- Ola a o co ci chodzi - zapytałem zdezorientowany nagłym przypływem złości i oskarżeń wobec mnie  . Ja miał bym ją zostawić .? Ona nie jest kobietą na jedną noc .
- Nie udawaj głupszego nic jesteś -powiedziała omijając mnie .
- Ola ja z nią już nie jestem zerwałem z nią bo zrozumiałem że to nie ona jest moim życiem tylko ty . -Nie dotykaj mnie - wyrwała się z mojego uścisku .
-Uwierz mi .- powiedział i przytulił ją mocno a ona wcale nie sprzeczała tylko przytuliła się  do niego najmocniej jak u miała .

Następnego dnia

Z przyjemnego snu wyrwał ją hałas .Otworzyła oczy . Trzaskanie drzwiami od szafek i ktoś nerwowo krążył po kuchni . Leniwe wstałam z łóżka i poszłam do kuchni sprawdzić co on tam wyrabia
- Czy ty musisz z samego rana tak hałasować walić tymi drzwiami od szafek i dać człowiekowi pospać ?- zapytałam przecierając oczy wyzbywając się resztek przyjemnego snu który mi towarzyszył przed chwilą za nim zostałam z niego brutalnie wyrwana
Spojrzał na nią nie zadowolonym spojrzeniem miałam wrażenie że, chyba ktoś tu dzisiaj lewą nogą
- Przepraszam chciałem zrobić ci śniadanie ale nic nie mogę znaleść zresztą i tak za dużo w tej lodówce nie masz oprocz kilka lakierów do paznokci , trochę jajek i bagietkę twardą jak kamień .
Podszedł dwa kroki i już był przy niej .
- Nie denerwuj się na mnie wiesz chciałem dobrze ale tak masz wszystko pochowane że , nic mogłem znaleść
- Czyli to moja wina ?- stwierdziła z  udawanym obrażeniem - Idę pod prysznic - powiedziała i poszła w stronę łazienki   Wpadłem na ciekawy pomysł bo zauważyłem że Ola nie zamknęła drzwi od łazienki .
Weszłam pod prysznic czując  jak pierwsze strumienie gorącej wody drażnią moje ciało . Woda wlewała mi się do ust czasem co wydawało się jej nie przeszkadzać ani trochę  Zamknęła oczy i pozwoliła by fale gorącej spadały na jej kruche ciało . Przez szum wody głucho odbijającej się wody o spód prysznica , nie usłyszała jak ktoś otworzył drzwi od łazienki . Poczułam zimny chłód na plecach odwróciłam się a naprzeciwko mnie stało Jacek
-Jak tu wszedłeś ?-byłam pewna że zamykałam drzwi raczej tak ale czy to możliwe żeby zapomniała ?
- Przez  drzwi nie zamknęłaś . - To możesz wyjść bo ja chce się wykompać .- A razem będzie bardziej ekologicznie i mnie wody z użyjemy .
- Znalazł się ekolog - powiedziała z śmiechem .
- Tak .... ekolog  ja dbam o dobro przyrody i twoich rachunków za wodę - powiedział i był coraz bliżej jej ust . Pocałował jej malinowe usta. Woda dalej oblewała ich ciała strumieniami gorącej co potęgowało temperaturę która zdawała być się już dość wysoka . Ich pocałunki stawały się coraz głębsze coraz odważniejsze . Ola postanowiła dać mu w pewien sposób nauczkę za to wtargnięcie i zębami mocniej przycisnęła jego wargę . Jacek odsunął się na chwilę od Oli zaskoczony takim gestem z miejsca przygryzionego sączyły się malutkie kropelki krwi . Zaskoczenie to nie trwało długo bo od powrócił do jej ust . Czuła całując go metaliczny smak krwi z sączącej się ranki na wardze . Pocałunku zmieniły bieg z ust na szyję na lewą tętnicę czuł jej przyspieszone tętno . Nogi się mi uginały myślałam że za chwilę się przewrócę . W tym czasie blondyn wpadł na pomysł  malej zemsty może to trochę dziecinne no ale cóż . Jego pocałunki błądziły po całej szyi robiąc subtelne pocałunki i małą niespodziankę w postaci malinki . Byli już u punktu kuliminacyjnego ona zaplotła swoje ręce na karku by jakoś utrzymać się w tej pozycji robiąc czerwone ślady. Zmęczni przytulili się do się a Jacek wyciągnął rękę przy zakręcić wodę .
Osuszyli się ręcznikami i  wyszli z łazienki . Ubrali sie
- Jednak ekologia to dobra rzecz - powiedziałam zaczepnie do jacka '
- Tak bardzo dobra - potwierdził
Oboje poszliśmy obejrzeć film . A potem przygotowywać obiad
 2. tyg póżniej
Dowiedziałam się że , jestem w ciąży i za 9 mięscy będziemy mieli zdrową córęczkę .Już nic mi do szczęścia nie potrzebne wszystko mam  . Kochającego faceta i owoc tej miłość

Koniec


liczę na długie komentarze

piątek, 1 kwietnia 2016

2.17 Niektóre wydarzenia zmieniają bieg życia

Obudziłam się rano nie mogłam spać . Zastanawiałam się nad moim sytuacją jak to się potoczyło jeszcze nie dawno byłam sama a teraz ? Mam faceta i dziecko położyłam dłoń na jeszcze nie widocznym brzuchu . Upiłam łyk ciepłej herbaty . Zastanawiałam się nad słowami Tośka czy zostanę tu na zawsze ? Nie wiedziałam tego . Bardzo się bałam bo dzisiaj miałam rozmawiać z rodzicami nie wiedziałam jak ojciec zareaguje zawsze był nerwowym człowiekiem . Ale w końcu kiedyś musiała bym im powiedzieć zanim jeszcze zacznie brzuch widać . Poczuła jak ktoś ją obejmuje delikatny dotyk . Mężczyzna objął ją w tali i przyciągnął do siebie .
- Cała zmarzłaś- powiedział do kobiety wyczuwając drżenie martwił się o nią nie wiedział co ją martwi a ona mu nie chciała powiedzieć - Powinnaś się teraz o siebie dbać - powiedział z troską w głosie takim delikatnym głosem 
- Nie mogę spać , Martwię się tym dzisiejszym spotkaniem wiesz jaki jest mój ojciec -powiedziała z niepokojem w głosie . Chciałem ją pocieszyć ale nie wiedziałem jak .
- Nie martw się na pewno wszystko się dobrze skończy .Emilka nic nie odpowiedziała ale martwiła się tą sytuacja próbowała to ukryć ale ja tyle czasu co z nią spędziłem wiedziałem że coś jest nie tak . Patrzyła się beznamiętnie w deski parkietu położonego w sypialni i bawiła się zamkiem od bluzy Krzyśka . 
- Dziękuje - obróciła się do mężczyzny i wtuliła się w jego klatkę piersiową . Nie wiedziałam dlaczego ale w tym miejscu czułam się bezpiecznie . To moja bezpieczna przystań miejsce w którym czułam że , mi nic nie grozi . 
- Idziemy na śniadanie coś zjesz muszę teraz o was dbać powiedział do kobiety chwytając ja za rękę zaprowadzając w stronę kuchni .
Kobieta usiadła na krześle patrząc jak mężczyzna wykłada składniki z lodówki na śniadanie . U niej lodówka służyła jako ozdoba bo było w niej tylko światło  i kilka lakierów do paznokci .
- Co zjesz ?
- Coś dobrego - uśmiechnęłam się do niego .
- Chcesz żebym poszedł  z tobą do twoich rodziców ?-  Nie ,trzeba zaprzeczyła ruchem głowy .
Po godzinie gdy była już ubrana i uszykowana wyszła do rodziców
- Krzysiu to ja idę pa - powiedziałam i wyszłam 
 
U OLI I JACKA

Ola przygotowała obiad . Jacek podszedł do Oli i objął ją i zaczął całować po szyi 
- Jacek zajęta jestem a po za tym na takie czułości trzeba sobie zasłużyć - powiedziała odsuwając się od niego .
- No co stęskniłem się za tobą - powiedział obracając ją do siebie i zabierając łyżkę z ręki kładąc obok na blat . Pocałował ją najpierw delikatnie potem coraz śmielej ona zarzuciła mu ręce na kark .
Ich emocję kumulowały się coraz bardziej . Jacek zaczął schodzić do guzików czarno-białej koszuli Oli gdy usłyszeli płacz Agatki
- Ma Agatka wyczucie po tatusiu  zaśmiała się i poszła do córeczki sprawdzić co się stało 

U EMILKI

Weszła do mieszkania .
- Cześć córcia wchodż zaraz będzie obiad - w tym czasie ona się rozebrała i powiesiła kurtkę na wieszaku 
- Cześć tato 
- Nie wiedziałem że , przyjdziesz - powiedział bez zbędnego entuzjazmu jak by nie chciał żeby Emilka tu przychodziła 
- Siadamy do stołu - poinformowała Ewa 
Wszyscy zasiedli do stołu  i zaczęli jeść obiad przygotowany przez mamę Emilki .W międzyczasie mama Emilki zaczęła rozlewać wino do kieliszków 
- Mi nie nalewaj powiedziała -czarnowłosa 
Mama spojrzała na nią wzrokiem pytającym 
- Wiesz mamo dużo się u mnie ostatnio wydarzyło . Już nie jestem sama .- powiedziała przyciągając tym samym uwagę i ciekawość Ewy .
- A z kim jesteś powiesz mi .- zapytała z nadzieją i z ciekawością że córka powie coś z kim się spotyka
- Z Krzyśkiem - To bardzo dobrze cieszę się to dobry człowiek . 
- I jak wam się układa dobrze , nawet bardzo dobrze i będziemy mieli dziecko-powiedziała oczekując z niepokojem 
- Emilka w ciąży jesteś z Krzyśkiem - zapytała mama z wyrażnym  zdumieniem .Nie dawno Emilka nie miała nikogo a teraz mnie informuje o ciąży 
Emilka pokiwała głową potwiedzając pytanie 

- Myślałem że jesteś bardziej odpowiedzialna a ty co znasz faceta kilka miesięcy i włazisz mu do łożka jak jakaś puszczalska nastolatka która przy okazji zrobiła sobie dzieciaka . Myślałem że masz więcej godności i wartości . A nie łazić do łóżka z byle kim .
. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę bałam się reakcji ojca ale w życiu bym nie przypuszczała że , on tak się zachowa. Nie mogą dłużej wytrzymać jego obecności ale też nie chciałam żeby widział jak się rozklejam .Wybiegłam z mieszkania .
-Emilka !! - usłyszałam krzyk mamy jak mnie woła ale ja nie chciałam wracać 

Szłam do Oli musiałam z kimś pogadać 

OLA
Usłyszałam dzwonek do drzwi . Otworzyłam i zobaczyłam zapłakaną Emilke 

- Emilcia co się stało ?
- Ja nie wiedziałam że , on tak zareaguje nie nawidzę go - powiedziała mimo że płakała mówiła dość wyrażnie
- Kto ?
 - Mój ojciec wyzwał mnie od najgorszych że sypiam z byle kim ..- płakała Wiedziałam że jej ojciec był nerwowy i wybuchowy żeby aż tak.
Emilka wypiła herbatę i odprowadziliśmy ja do domu gdy wracaliśmy zrobiło mi się zimno i przytuliłam się do Jacka
- Zimno ci ? - 
- Tak - wuliłam się w niego .I wtedy rozległ się hałas i dżwięk wystrzału pistoletu ..
Cdn ,...

Liczę na długie na komentarze .










poniedziałek, 28 marca 2016

Wielkanocna miniaturka

Z okazji świat wielkanocnych . postanowiłam napisać miniaturkę . Taki prezent na zajączka .

Gdy nadejdzie Wielkanocny poranek

Niech spełnią się życzenia tęczowych pisanek..
.
Mazurków kajmakowych, bazi srebrzystych, 

Bogatego zająca i kurczaczków puszystych.

Świątecznego nastroju, biesiady obfitej, 

Lukrowego baranka, a w dyngusa - głowy wodą zmytej!


W Wrocławiu mieszkała jedna brunetka o imieniu Ola zawsze się zastanawiała dlaczego jej życie nie potoczyło się inaczej. Lepiej . Tylko świat sobie ją wybrał na ofiarę losu . Jedyną miłość jaką zaznała w życiu była miłość Mamy i Taty . Chociaż nawet nią nie mogła się zbyt długo cieszyć bo przecież każde szczęście u mnie ma ograniczony limit czasowy po którym pryska jak mydlana bańka która nigdy nie istniała. Mamę straciła w wieku 10 lat przez chorobę wtedy myślała że , mama jest chora i wyzdrowieje nie zdawała sobie sprawę że , ona odejdzie i już jej nigdy nie zobaczy . Jej uśmiechu  , ciepłych słów w ciężkie dni i żeby była . Gdy była mniejsza lubiła siadać z mamą i rozmawiać przy kubku gorącej czekolady .Wtedy jeszcze nie wiedziała co ma nadejść . Mijały dni Asia mamy Oli była coraz słabsza . W końcu nadszedł dzień który zmienił całe jej życie .

Poszłam do pokoju zobaczyć jak mamusia się czuje może jak dam jej swojego misia się lepiej poczuje mi zawsze pomagał . Mała Oleńka szła w stronę pokoju mamy tuląc swojego misia . Drzwi była otwarte weszła do pokoju jej mama leżała na łóżku . Mała wspięła się na łóżko Joasi . -Mamo masz mojego misia może pomoże ci wyzdrowieć . Jednak Joanna już nie żyła. Mamo słyszysz mnie obudż się Mamo ! -krzyczała mała dziewczynka wystraszona siedząc na łóżku swojej mamy nie wiedząc co się dzieje . Rozległ się głośny płacz . Wysocki wystraszony tym co się dzieje szybko wstał wywalając je z głośnym hukiem na ziemie . Poszedł do pokoju i zobaczył wystraszoną zapłakaną swoją córeczkę . 
- Oleńko skarbie co się stało - Mama się nie chce obudzić  chciałam ją przytulić ale jest zimna i się nie rusza - mówiła chlipiąc .Wojciech wiedział co się już stało 
- Olu...

Wtedy nagle się obudziła wyrwana z snu nie mogła opanować emocji zaciskała kurczowo dłonie na przedramionach w niektórych miejscach pojawiały się czerwone ślady albo nerwowo się drapała . Nie wiadomo dla czego jak by chciała to wszystko zdrapać całą jej przeszłość zostawić tylko to co dobre . Jej spazmatyczny płacz wcale nie ustawał a jej chłopak nie wiedział co zrobić . Marka poznała jak była na studiach polonistycznych. A teraz był tylko on . Tatę mi też zabrali zabili go .
Brunet był zdezorientowany bo nigdy nie widział Oli w takim stanie .
Nie wiedział co robić . Gdy ją on chciał przytulić gwałtownie się odsunęła jak by się czegoś bała lub wystraszyła
- Ola co się stało co ci się śniło ?
- Nie wiem , Nie pamiętam - nie chciała nic mu mówić nie chciała wracać do przeszłości rozgrzebywać stare rany .Chciała żeby, nie bolało .

Kilka lat póżniej

Dziś zaczynam służbę w  KMP w Wrocławiu gdzie komendantem jest mój ojciec on nie chciał żebym była w policji . Szłam korytarzem i nagle na kogoś wpadłam wywalając wszystkie dokumenty
Spojrzała na niego był to wysoki blondyn z pięknymi niebieskim oczami . Pierwszy dzień pracy a ja musiałam już na kogoś wpaść
- Przepraszam nic się panu nie stało ?
- Jacek jestem- uśmiechnął się
- Ola jestem dziś pierwszy dzień w pracy .
Wyminęłam go i poszłam do pokoju gdzie miałam poznać swojego partnera .

Wieczór
- Marek musimy pogadać chodzi o to że to nie ma sensu . Od dawna nam się nie układa . Nie ma sensu tego ciągnąć . To koniec
-  Ola ... jak tak chcesz - poszedł  spakował się i wyszedł z jej mieszkania .

Kilka miesięcy póżniej
Z jackiem znamy się już coraz lepiej byliśmy kilka razy na kawie ale on ma dziewczynę . A ja nie chcę się wtrącać w niczyj związek . Dlaczego ja zawsze sobie wybieram nie odpowiednich facetów .Co ja mam tabliczkę jakąś lubi zajętych i nieodpowiednich .
Próbowałam starałam żeby mnie zauważył ale on mnie nie zauważał traktował jak zwykła koleżankę z pracy a ja chciała bym być kimś więcej dla niego .
Szłam do gabinetu Jacka musiałam coś się jego zapytać weszłam i zobaczyłam  jak on całuje się z swoją dziewczyną wyszłam natychmiast.

Wieczór

Dzwonek do drzwi

Zobaczyła jacka chciała zamknąć ale on jej nie pozwolił
- Ola ja chciałem wyjaśnić ci to wszystko
- Ale nie ma co idż sobie
- Ola to wszystko nie tak ja myślałem że tobie nie zależy myślałem że zrezygnowałaś .Nie widziałam miłości u ciebie w twoich pięknych niebieskich oczach . Kocham cię Ola. Pocałował ją a ona nie protestowała ich pocałunku stawały się coraz namiętniejsze zbliżali się do zimnej faktury ściany. Chłód był zbawienne na temperaturę panującą między tą dwójką Serce wyrywało się z jego piersi. Musiał przełknąć kilka razy, by oczyścić gardło. Wyciągnął rękę i z uczuciem przeciągnął palcem po tej ukochanej twarzy. Nie mógł uwierzyć, że można czuć tak wiele do jednej osoby, a ponieważ nie znał innego sposobu by to okazać, nachylił się i pocałował ją.Zbliżali się powoli do momentu gdzie akcja stanie się szybsza pocałunki gorętsze całkowity brak kontroli. Odchyliła głowę na chwilę by złapać oddech za chwilę powróciła znowu do jego ust .więc pocałował ją, przygryzając jej dolną wargę, jej delikatne jęki rozkoszy wibrowały na jego języku. Odchyliła się, starając się znów  złapać oddech, a Jacek  wykorzystał ten moment, by zacząć rozpinać jej koszulę. Zatrzęsły mu się ręce, gdy rozpinał ostatni guzik i patrzył z nabożnym podziwem, jak jego ukochana wyszarpuje koszulę ze spodni i odrzuca ją za siebie.Dotarł do drzwi, ale tam musiał ją ponownie pocałować.Niezgrabnie uniósł najpierw jedną rękę, potem drugą, by wreszcie zdjąć koszulę przez głowę.Poczuł, jak gryzie go w szyję i syknął, czując ból zmieszany z rozkoszą. Jego cały umysł wypełniały zmysły, którymi odczuwał jej skórę, usta i zęby. Zanim się zorientował dotarli do jej sypialni .Powoli uchyliła powieki. Jej źrenice były niemal całkowicie rozszerzone. Nachylił się i pocałował ją delikatnie, starając się uspokoić swoje bijące szaleńczo serce. Gdy już byli na łóżku Jacek sięgnął po kostki lodu stojące na szafce i wziął dwie kostki usta i zaczął wedrówkę po jej rozgrzanym ciele od szyi dekoltu po brzuch za każdym razem gdy dotykał jej rozgrzane do granic ciało .Występowały przyjemne drgawki a plecy wyginała w łuk .
- Spragniona - zapytał i nabrał w usta szampana całując mnie a kropelki na napoju spływały po mojej szyi


cdn..



czwartek, 24 marca 2016

Emilka i Krzysiek

Witam dziś naszła mnie wena i pomysł na napisanie coś o nich a co z Olą na razie potrzymam was w niepewności ale na pewno nie będzie nudno.
Zapraszam do czytania.


Obudziłam się nagle gwałtownie wyrwana z snu . Próbowałam uspokoić oddech a drugą ręką przegarniałam włosy .Leżałam wsłuchując się ciszę panującą  i mój równomierny oddech który mi się udało już opanować . Słyszałam też odgłosy budzącego się do życia miasta .Leżałam żeby marzyłam żeby choć jeszcze na chwilę zasnąć i wyłączyć myślenia ale nie w mojej głowie panował chaos i jakiś dziwny uczucie może to był nie pokój ?W końcu po dłuższej chwili nie widziała sensu leżenia już w łóżku wiedziała że już nie pójdzie spać . Spojrzała tylko na zegarek stojący na szafce nie opodal łóżka wskazywał 5:30 wstałam delikatnie z łóżka żeby go  nie budzić spojrzałam w stronę Krzysia . Dziś jego syn Tosiek był u mojej mamy to mogłam na noc zostać bo jeszcze nic nikt nie wie o nas i naszym dziecku . Najbardziej chyba bałam się reakcji ojca on miał zawsze taki wybuchowy charakter . Odwróciłam głowę podeszłam do krzesła biorąc bluzę która na nich leżała siadając na kanapie dodatkowo otulając się szarym grubym puchowym kocem patrząc w okno jak coraz jaśniej robiło się .Zastanawiałam się jak ja to powiem mojemu ojcu jak zareaguje na to Tosiek . Nie wiem stąd właśnie u mnie ten nie pokój mimo to że , chciałam być z nim ale bałam się jak inni moi najbliżsi zareagują .

Patrzyłam na łóżko jego nerwowe ruchy mówiły o tym że , budził się ..Ręką nerwowo ruszał szukał drugiej osoby próbował do siebie przyciągnąć Emilkę ale na trafił na puste miejsce obok niego . Otworzył oczy w poszukiwaniu jej i dostrzegł delikatną smugę światła która była widoczna przez nie domknięte drzwi .Podniósł się z łóżka była dopiero 6 :00 a dzisiaj niedziela i mamy wolne zastanawiałem się dlaczego tak wcześnie wstała . Udałem się do salonu .Otwarłem drzwi zobaczyłem Emilkę skuloną w kulkę w kłębek w rogu kanapy w mojej bluzie i przykrytą kocem wpatrywała się w okno prawdo podobnie nawet nie zauważyła że, ktoś wszedł do salonu .

- Co ty spać nie możesz ?- pod wpływem zamyślenia wzdrygnęła się . Spojrzała na bruneta.
- Nie , jakoś tak nie mogę .
- A co się dzieje - zapytałem wiedząc że, coś ją martwi . Co prawda jesteśmy w nowej sytuacji ale to jest raczej powód do radości
- Martwię się co powie mój ojciec co Tosiek powie że , miał ciebie tylko dla siebie a teraz w jego życiu będą 3 osoby a nie jedna . - mówiłam wszystkie swoje wątpliwości patrząc się na niego jak on uważnie mnie słuchał i nie myślałam że , znajdę kiedyś tak dobrego człowieka jak on.
- Nie martw się wszystko będzie dobrze choć do łóżka jeszcze jest wcześnie - przytulił ją i delikatnie pocałował
Poszli razem się położyć do łóżka z powodu bardzo wczesnej pory .
Był poranek za oknem promienie słoneczne wdzierały się do mieszkania udaremniając dalszy sen .
Krzysiek się obudził przecierając oczy żeby pozbyć się resztek przyjemnego snu . Spojrzał na Emilkę ona spała zawinięta w kołdrę .Wstał już miał się ubrać spojrzał na godzinę pora jechać po Tośka .
Ale w połowie drogi przerwał mu dzwonek do drzwi . Otworzył a w drzwiach stała mama Emilki z Tośkiem .
-  Dzień dobry ale ja bym przecież po niego przyjechał - powiedziałem .
- Ach nie ma problemu .- powiedziała mama Emilki
Poszliśmy dalej w głąb mieszkaniu a gościom nie uszło uwaga że , Emilka spała w sypialni .
- Tato a czy Emilka będzie już u nas tak zawsze zostawać - zapytał z ciekawością


Zapraszam do komentowania .

sobota, 19 marca 2016

2.15 Wizyta Oli u Beaty Grudy

Byłam już pod blokiem beaty spojrzałam w górę światło w jej mieszkaniu się świeciło oznaczało że , była bo po co miała by dzwonić jak by jej nie było ?
Wysiadłam z samochodu i udałam się górę do beaty była dość roztrzęsiona gdy mówiła przez telefon . Stałam przed jej blokiem po chwili weszłam  i zaczęłam wchodzić po schodach na trzecie piętro tam gdzie mieszkała Beata .
Gdy byłam już pod jej drzwiami zapukałam w dębowe drzwi . Po  chwili otworzyły się a tam ukazała się kobieta z długimi blond włosami . Nie wyglądała najlepiej rozmazany makijaż podkrążone oczy i czerwone tęczówki najprawdopodobniej od pła czu .
Weszłam na korytarz . Powiesiłam kurtkę i udałam się kuchni .
- Chcesz może wina ?- spytała mnie sama trzymając w ręku kieliszek wina z którego co jakiś czas brała łyki napoju .
- Nie dzięki - odpowiedziałam jej bo nie miałam ochoty dzisiaj na żaden alkohol byłam zmęczona i chciałam być już w domu . Ale to w końcu moja koleżanka z liceum poprosiła to przyjechałam.
-  Kawy , herbaty ,wody - zadała mi kolejne pytanie
- Herbaty może mi zrobisz jak chcesz - powiedziałam wtedy chociaż nie wiedziałam że , taki zwykły napój jak herbata  może nieść za sobą tyle konsekwencji
Beata poszła do kuchni robić mi herbatę odstawiając przy tym kieliszek z winem trzymanym w ręku na blat kuchenny Nienawidziłam jej zawsze była lepsza ode mnie . W Liceum zawsze była lepsza ode mnie nic robiła i była w centrum zainteresowania  
Gdy woda zaczęła się gotować zalałam herbatę dla Oli i dosypałam jej taka fajną pigułkę po której się fajnie zabawimy z  moją "przyjaciółką"
- Proszę twoja herbata - podałam jej kubek i od razu wzięłam swój kieliszek z winem ,
Po kilku minutach wypiłam swoją herbatę .
- Wypiłaś widzę za ci smakowała ?- zapytałam i byłam ciekawa po jakim czasie zacznie działać tabletka wrzucona do jej herbaty. Pijąc przy tym wino.
- Tak dzięki .- odpowiedziałam .
- Powiesz mi się co się stało strasznie wyglądasz mogę ci jakoś pomóc - zapytałam z troska
- Ola na to jest chyba kilka lat za póżno - powiedziała do mnie Beata a ja nie rozumiałam o co jej chodzi.
- Co ?
-  Kiedy potrzebowałam twojej pomocy ty mnie olałaś nie odbierałaś moich telefonów a ja chciałam się poradzić tobie co mam zrobić gdy byłam w ciąży a ty nie odbierałaś moich telefonów jak byś mnie ingorowała i nie istniała dla ciebie - powiedziała z żałem
- Ale kiedy to było ? Co ty gadasz ? Byłaś w ciąży - powiedziałam zaskoczona
- Był taki parny majowy dzień , takie mocno świecące słońce zaraz po skończeniu liceum. I ty nie odbierałaś moich telefonów i wziełam te tabletki i dostałam krwotoku i nigdy nie będę mogła mieć dzieci - mówiła to w moim kierunku jak by to wszystko była moja wina .
- Beata czekaj... przerwalam czułam jak mi się kręci w głowie . - Ty mi coś dałaś - po czym osunęła się na ziemie nie przytomna .
- Mam nadzieje że , smakowała ci herbata ostatnia w twoim życiu . Po chwili wszedł dobrze zbudowany mężczyzna i zabrał olę w nie wiadomym kierunku...
Cdn ..

Zapraszam do komentowania .



czwartek, 17 marca 2016

Decyzja podjęta

Blog zostaje .

A jak myślicie jak przebiegnie rozmowa oli i mikołaja

M: Sama wiesz że..
O; Że , co ...


Jak myślicie jak przebiegnie ta rozmowa ? Jakie jest wasze zdanie ? Chociaż ja raczej nie spodziewam się zbyt wiele bo raczej ten"czuły gest" emilki i krzysia raczej był bardziej przyjacielski .Liczę na odpowiedzi propozycję ciekawą dyskusję .

wtorek, 15 marca 2016

ogłoszenie wyników

Dotarły do mnie 3 opowiadania .

1. Żabka 

2 .Alicja, Blogerka 1978 

Za wzięcie udziału nagrody !!

Dziękuje 

piątek, 4 marca 2016

Pierwsze szczepienie Agatki i Inne

Obudziłem się Oli już nie było czułem że , zrobiliśmy coś nie  odpowiedniego coś co nie miało się prawa  zdażyć . Nie
chciałem żeby . to zepsuło naszą przyjażń .

Pod komendą byłem chwilę póżniej .Ola była już gotowa. Wszedłem do pokoju .
- Mikołaj wiesz to co się wczoraj wydarzyło było nie porozumieniem to nie powinno się wydarzyć chciała bym że byś my byli tylko przyjaciółmi - powiedziałam to wszystko na jednym oddechu .
- Wiesz Ola ja też rano myślałem i nie chciałem  żeby to zepsuło naszej przyjażni i współpracy .

Po wyjaśnieniu wszystkich spraw udali się na patrol dzień przebiegał spokojnie służbę zakończyli o godzinie 18 . A brunetka pojechała do taty po Agatkę bo dzisiaj mieli pierwsze szczepienie ..
W punkcie szczepień byli 15 minut póżniej .
Z malutką czekaliśmy w poczekalni aż pielegniarka nie zawołała nas .
- Aleksandra Wysocka - powiedziała miła pani w białym fartuchu zaprosiła mnie do pomieszczenia.
Wydawało mi się że się przesłyszałem ale to była prawda ta kobieta wywoła Olę tylko co ona miała by w takim miejscu .
Czekałem chwilę i zobaczyłem jak wychodzi dogoniłem ją
- Ola !! - usłyszałam że , ktoś mnie wolała znałam ten .
- Cześć - powiedziałam . Widzę że , sobie życie ułożyłeś spojrzałam na kobietę która stała obok jacka w zaawansowanej ciąży .
- Nie . to moja siostra ja jej pomagam bo jej narzeczony ją zostawił - spojrzałem na nosidełko które Ola trzymała w ręce .
- Ola to jest moje dziecko ?
- Jacek .. Tak jest ale ja nic nie chce od ciebie. Nie chce ci niszczyć życia .
-Ola mi nie niszczysz odkąd sie rozstaliśmy z nikim nie byłem.
Teraz już wszystko będzie dobrze . te czułości przerwał telefon
- Cześć Beata -
- Chcesz żeby do ciebie przyjechała ?  Jasne nie ma sprawy .
- Do zobaczenia .
Jacek to jest Agata . Miałam bym prośbę zajmij się nią ja  chciałam bym pojechać do beaty coś nie najlepiej z nią
Brunet zajmował się malutką a Ola była w drodze do Grudy
cdn ,,
zapraszam do komentowania




Konkurs wyniki .

Witam są wyniki konkursu .Miałam nadzieje że , więcej osób weżmie udział jest mi trochę smutno . Ale mam nadzieje że , więcej osób weżmie udział w głosowaniu . Głosujcie i wybierajcie najlepsze opowiadanie . Głosujcie w komentarzach . Jedna osoba jeden głos 
Termin do 11 marca

Serdecznie zapraszam !!


Autor ; Blogerka 1978

Życie to jednak pisze różne scenariusze

~Jacek~
Jak to jest stracić najbliższe osoby? Koszmar, po prostu koszmar. Wiem o tym, bo sam to przeszedłem dwa miesiące temu. Raptem pół roku po ślubie z najcudowniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek znałem, zostałem wdowcem. Dlaczego? Wypadek. Wypadek samochodowy. Ola była w trzydziestym tygodniu ciąży. Oczekiwaliśmy córeczki. Przy jednych badaniach wyszło, że nasze dziecko będzie miało zespół Downa, a przy innych, że urodzi się bez jednej nóżki. Z początku nie mogliśmy się z tym wszystkim pogodzić, ale nigdy nie pomyśleliśmy o aborcji. Uznaliśmy po pewnym czasie, że tak powinno być i że kochamy naszą kruszynkę, bez względu na to, jaka będzie. To w końcu nasze dziecko. Owszem, pojawiły się lęki, co powiedzą znajomi, rodzina, ale gdy oświadczyliśmy to rodzicom usłyszeliśmy, że zawsze możemy na nich liczyć i będą kochać swoją wnuczkę, nie patrząc na to, jaka się urodzi. Nikt nie wspomniał o aborcji. Byliśmy z Olą im bardzo wdzięczni.
Kilka dni później wydarzył się wypadek. Ola wracała wraz ze swoim ojcem z badań kontrolnych. Ja nie mogłem wtedy być z Olą, bo był okres wakacji i część policjantów z naszej komendy, wyjechała z miasta. Nie mogłem więc pozwolić sobie na wolny dzień, żeby pojechać z Olą, dlatego zrobił to mój teściu. Nieobecność komendanta mniej paraliżowała pracę funkcjonariuszy niż nieobecność dyżurnego. I wtedy na służbie dostałem telefon od mojego kumpla z WRD.
***
-Jacek- odezwał się głos w słuchawce- Tutaj Sylwek z drogówki.
-Sylwek? Cześć, co tam u ciebie słychać- zapytałem na luzie, nie wiedząc, co mnie czeka jeszcze. Myślałem, że dzwoni w celach towarzyskich, jednak szybko mnie pozbawił złudnych nadziei.
-Ja nie dzwonię, żeby pogadać, tylko żeby ci coś przekazać. Numery DW 23867 należą do komendanta z miejskiej?
-No tak, to auto mojego teścia, ale czemu pytasz?- powiedziałem dość niepewnie.
-Jakby to…- zaciął się- Wysocki miał wypadek, jadąc z Olą. Oboje ponieśli śmierć na miejscu. Staraliśmy się jeszcze uratować waszą córkę, ale ona też zmarła- oznajmił, a ja usłyszawszy to, rzuciłem telefonem o ścianę. W moim gabinecie zjawiła się Emilka, która akurat przechodziła obok mojego pokoju.
-Jacek, wszystko w porządku?- zapytała. Ja się jeszcze bardziej wściekłem i rozwaliłem wszystkie papiery, leżące na biurku.
-Nic kurwa nie jest w porządku- wrzasnąłem i wyszedłem. Poszedłem się przebrać i wróciłem do domu, rzucając się na tapczan. Ryczałem jak dziecko. Ból był okropny. Straciłem żona, dziecko i teścia. Był to koszmar. Marzyłem, żeby to wszystko okazało się snem, a jednak to była okropna rzeczywistość.
Po kilku godzinach usłyszałem, jak ktoś próbuje się dobić do mojego mieszkania. Nie chciało mi się ruszyć, ale pukanie było co raz to mocniejsze. Wstałem z łóżka niechętnie i poszedłem otworzyć drzwi. Zobaczyłem tam Emilkę. Podobnie jak ja, miała czerwone oczy od płaczu, tylko trochę mniej.
-Cześć- powiedziała smutno- Jak się czujesz?
-A jak ma się czuć człowiek, który stracił rodzinę?!- wrzasnąłem. Byłem zdruzgotany i wściekłem się na nią, chociaż nie była niczemu winna, ale wtedy sądziłem inaczej.
-Ja wiem, że to trudne Jacek, dla mnie to też szok- moja koleżanka próbowała załagodzić, ale ja byłem bardzo zdruzgotany.
-Dla ciebie to szok? Mi się życie wali. Straciłem Olę i dziecko- wykrzyczałem- Wiesz co to znaczy? Nie mam dla kogo już żyć.
-Jacek, nie mów tak. Ola to moja przyjaciółka, myślisz, że mi to nie jest trudno?
-Daj mi spokój, chcę zostać sam. Zrozum to- powiedziałem już spokojniejszy.
-Właściwie to ja tu jestem, bo Sylwester mnie poprosił. Chciał, żebyś przyjechał do prosektorium- oznajmiła mi, a ja zsunąłem się po ścianie.
-Muszę? Nie możesz ty zidentyfikować ciał?- zapytałem z nadzieją, ale Emilia pokręciła przecząco głową.
-Myślisz, że nie chciałam ci oszczędzić tych widoków? Ale trafił się jakiś lekarz, który powiedział, że tylko rodzina i nawet fakt, że Sylwek potwierdzał tożsamość, to on chciał kogoś z rodziny.
-Naprawdę muszę?
-Tak, chodź. Zawiozę cię.
-Dzięki.
Ja się ogarnąłem i pojechaliśmy do szpitala, do prosektorium. Byłem zdruzgotany. Jeszcze jak zobaczyłem Olę na stole, przykrytą płachtą, wpadłem w jakąś furię. Zacząłem szarpać patologa, aż przyszła po mnie ochrona i wyprowadziła mnie siłą z prosektorium. Emilka widząc mój stan, postanowiła zabrać mnie do siebie. Byłem jej naprawdę wdzięczny, że się mną zajęła. Gdyby nie ona, popełniłbym wtedy samobójstwo. Chociaż i tak kilka razy próbowałem to robić, jednak Emilka i matka mnie pilnowały jak niemowlaka. Załatwiły mi nawet terapię. Po pogrzebie Oli, bardzo się zamknąłem w sobie, zrezygnowałem z pracy i nie wychodziłem z domu, chyba że Emilka przyjechała po mnie, żeby zabrać mnie do psychologa.
***
Od czasu wypadku minęło dwa miesiące. Zastanawiam się, jak to możliwe, że kompletnie nie sfiksowałem. Może to zasługa Oli i naszej córeczki? Nie wiem. Właśnie siedzę w kuchni i popijam kawę duszkiem. W drugiej dłoni trzymam zdjęcie mojej Oleńki, której już z nami nie ma. Jest taka szczęśliwa. Na tym zdjęciu jest w piątym miesiącu ciąży. Zrobiłem jej to zdjęcie, gdy byliśmy na spacerze nad Odrą. Już wtedy wiedzieliśmy, że spodziewamy się córeczki i że będzie ona chora oraz niepełnosprawna, ale i tak byliśmy zadowoleni, że doczekamy się potomstwa. Gdy tak przypomniałem sobie spacer, rozpłakałem się. Po jakimś czasie usłyszałem dzwonek, który wyrwał mnie z zamyślenia. Wstałem od stołu, żeby otworzyć drzwi. To była Emilka, która przyjechała po mnie, żeby zabrać mnie na terapię.
-Jesteś gotowy?- zapytała ożywionym głosem. Widać po niej było, że lepiej sobie radzi z tym, że Ola nie żyje, a przynajmniej nie okazywała tak tego. Była jedną z bliższych przyjaciółek mojej żony i ją również dotknęła śmierć Oli, ale nie tak jak mnie. Ona nie próbowała popełnić samobójstwa jak ja. Gdy trafiłem po raz trzeci do szpitala, lekarz już nawet nie spoglądał w papiery, bo było to co zwykle. Poza tym na pogotowie zadzwoniła ta sama osoba co za pierwszym i drugim razem. Emilka. Nie wiem sam czemu, ale nigdy nie odważyłem się wziąć tak dużej ilości tabletek i to na przykład w dzień, kiedy Emilka mnie nie odwiedza. Zawsze udawało się mnie uratować. Zastanawiałem się dlaczego. Jedyny pomysł jaki mi przyszedł do głowy, to to, że Ola z moją córeczką mi nie pozwalają do nich dołączyć.
Po kilkunastu minutach jesteśmy z Emilką pod ośrodkiem, gdzie przyjmuje mój terapeuta. Wysiadam z auta i kieruję się do budynku. Siadam na krześle przed gabinetem i zaraz potem wchodzę do środka. Wita mnie mój terapeuta i przechodzimy do sesji, która jest żmudna, a w żaden sposób mi nie pomaga, gdy gadamy o Oli i dziecku, no i teściu. To jeszcze bardziej przywołuje wspomnienia, niż gdybyśmy w ogóle o nich nie rozmawiali. Chciałem nawet przestać chodzić, ale Emilka z mamą i ojcem mnie zmuszają. Raz gdy Emilka nie mogła mnie zawieźć i miałem pójść sam, skończyło się tym, że nie poszedłem w ogóle i terapeuta zadzwonił do Emilii, a ona przyjechała i zrobiła mi awanturę. Od tej pory pilnowała mnie jak dziecko, które trzeba zawieźć do szkoły na zajęcia.
Terapia skończyła się tak jak zwykle po godzinie gadania. Wyszedłem z niej przybity jak za każdym razem. Emilia mnie zabrała do domu. Po przyjeździe zrobiłem to co zwykle. Wziąłem zdjęcie, na które patrzyłem się rano. Tak mi brakowało w domu Oli. Tego jej uśmiechu, śmiechu, wygłupiania się z nią. Brakowało mi także rozmów z nią. Pamiętam, że wieczór przed wypadkiem dyskutowaliśmy o imieniu. Ja chciałem Kasię, Ola z kolei chciała Anię. W końcu oboje w tym samym momencie powiedzieliśmy Małgosia. Zaczęliśmy się śmiać i oboje się zgodziliśmy na to imię.
Zaczynam sobie wyobrażać jak spacerujemy sobie z naszą córeczką po parku, jak stoimy w kościele przy chrzcielnicy, a mała jest ubrana na biało i ksiądz polewa jej głowę wodą święconą, ale to już się nie wydarzy. Nie ma Oli, nie ma Małgosi, a nawet mojego teścia, który tak się ucieszył na wieść o tym, że zostanie dziadkiem. No ale nie ma ich już i nikt ich nie przywróci do życia. Pora już się z tym pogodzić. Jednak mi nie jest łatwo.
Spoglądam na portret ślubny mój i Oli. Jesteśmy na nim oboje uśmiechnięci. Tak chciałbym teraz ją przytulić, pocałować, spojrzeć w te jej błękitne oczy. Wszystko mi zabrano.
***
Półtora roku później
Zastanawiam się jak śmierć bardzo zbliża ludzi. Od śmierci mojej żony, czas spędzałem głównie z Emilią. To ona była przy mnie w najtrudniejszych momentach mojego życia. W tym okresie była jedyną kobietą w moim życiu, poza moją matką. Pewnego razu Emilia zaproponowała mi wyjazd w góry. Stwierdziła, że muszę udać się na urlop. To był jakiś rok po wypadku. Był to czas, kiedy już zaczynałem godzić się z myślą, że Oli już nie ma. Postanowiłem wrócić do pracy. Nie było to dla mnie zbyt łatwe, bo wszystko mi o niej przypominało, ale wziąłem się w garść. Jakieś dwa miesiące później pojechaliśmy do Zakopanego. Było wtedy niezłe zamieszanie.
***
-Ale przecież rezerwowaliśmy dwa jednoosobowe pokoje- Emilia wydarła się na recepcjonistkę.
-Ale ja mam zapisane, że jeden dwuosobowy- odparła kobieta siedząca za biurkiem- Nie mamy już pojedynczych pokoi.
-Emilia, bierz te klucze i chodźmy- próbowałem ją uspokoić.
-Ale jak ty to sobie wyobrażasz?
-Zobaczymy w pokoju, a na razie chodź. Odpoczniemy po podróży- oznajmiłem. Ona niezadowolona wzięła klucze od kobiety i udaliśmy się do naszego pokoju. Mieliśmy nadzieję, że chociaż łóżka będą dwa oddzielne, ale gdy weszliśmy, ujrzeliśmy jedno duże łoże małżeńskie.
-To co? Ja na podłodze?- zaproponowała Emilia.
-No ty sobie chyba żartujesz. Nie wiem jeszcze, jak będziemy spali, ale może chodźmy się przespacerować?
-W recepcji mówiłeś, że chcesz odpoczywać.
-A na spacerze nie można odpocząć?
-No to może idź na basen, jak chcesz odpocząć aktywnie- zaproponowała mi Emilka- A ja w tym czasie się położę i poczytam książkę.
-Ja i tak wybiorę się na spacer- odparłem i wyszedłem z pokoju hotelowego. Udałem się na spacer. Szedłem miejscami, który już kiedyś zwiedzałem, ale było to jeszcze z Olą. Dwa tygodnie przed ślubem pojechaliśmy do Zakopanego.Byliśmy taką szczęśliwą parą. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że będę ojcem. W końcu dotarłem do miejsca, gdzie Ola przekazała mi tą wiadomość, że jest w ciąży. Byłem taki szczęśliwy, a to już ponad rok jak nie ma mojej córki i żony oraz teścia.
Posiedziałem chwilę na ławce, gdzie dowiedziałem się, że będę ojcem, a potem wróciłem do hotelu. Zastałem tam widok, tak jak wychodziłem, czyli Emilię leżącą z książką w ręku. Nie chciałem jej przeszkadzać, więc wyszedłem na balkon i zacząłem płakać. Po chwili usłyszałem zbliżające się kroki.
-Jacek, ty płaczesz?- zapytała Emilia i podeszła do mnie bliżej- Stało się coś?
-Gdy byłem na spacerze, przypomniałem sobie jak Ola mi powiedziała właśnie w Zakopanem, że będę ojcem.
-Jacek, nie płacz. To już rok. Może czas, żeby się pogodzić z tym- powiedziała i mnie przytuliła po przyjacielsku. Ja spojrzałem w jej brązowe oczy i szepnąłem “Dziękuję”. Gdy tak staliśmy wpatrzeni w siebie, zrozumiałem jedną rzecz. Jest to pierwsza kobieta, po śmierci Oli, którą pokochałem i może to uczucie nie jest takie samo jak do mojej żony to czułem, że może coś z tego wyjść. W końcu nasze twarze się do siebie zbliżyły i zaczęliśmy się całować, aż w końcu poszliśmy do łóżka.
***
I takim o to sposobem Emilia została moją dziewczyną. Potem jej się oświadczyłem. No i spodziewamy się dziecka. Po powrocie z gór okazało się, że Emilka jest w ciąży. Potem ślub, poród i w końcu zostaję ojcem małej Oleńki.
***
Pięć lat później
Stoję z moją obecną żoną nad grobem Oli. Oczywiście nie mojej córki, ale mojej pierwszej żony, córeczki Gosi, jej ojca i matki. Trzymam na rękach Oleńkę. Emilia z brzuchem ogarnia groby i zapala znicze. Spodziewamy się drugiego dziecka. Również dziewczynki. Już mamy nawet imię. Będzie to Małgorzata Joanna. Gosia po mojej córeczce, a Joanna po mamie Oli.
Gdy już chcemy odejść, nagle pada pytanie, którego nigdy z Emilką nie słyszeliśmy z ust naszej córki.
-Kto to jest?- pyta, wskazując na zdjęcie Oli. Ja kucam przy niej i zaczynam tłumaczyć.
-Widzisz, za nim ożeniłem się z twoją mamusią, miałem żonę Olę i to jest właśnie jej grób. A tutaj- wskazuje na grób Małgosi- pochowana jest twoja przyrodnia siostrzyczka Oleńko.
-A to?- wskazuje na groby Wysockich.
-To są rodzice Oli, a babcia i dziadek Małgosi.
-A ja mam dwie babcie i dwóch dziadków. Czemu ona ma tylko jednych?- dopytuje dalej. Kątem oka widzę jak Emilka się uśmiecha, a ja nie przestaje tłumaczyć.
-Bo druga babcia i drugi dziadek żyją. Są to moi rodzice, czyli babcia Bogusia i dziadek Bogdan.
-Nie rozumiem nic z tego- mówi zrezygnowana.
-Nie musisz, kiedyś zrozumiesz- odpowiadam i ją przytulam. Emilka dalej stoi uśmiechnięta. Nagle się wtrąca.
-Swoją drogą. Zastanawiam się, czy Ola nie jest przypadkowo zazdrosna.
-Ale która Ola?- pytam zaskoczony.
-No ta Ola- wskazuje na grób.
-Wiesz co, czasami sobie myślę, że to wszystko to ona zaplanowała, że jesteśmy razem- odparłem i pocałowałem moją małżonkę w policzek.

Autor ; Alicja
~Narrator~
 Dawno, dawno temu chodź jednak nie tak dawno bo, 24 lata temu na świat przyszła mała dziewczynka. Gdy tylko wydała z siebie pierwszy krzyk było wiadomo że nie będzie jedną z milionów kobiet. Jej życie będzie kolorowe, nie będzie ciągle biało-czarne czy szare. Jej ojciec to znany w całym Wrocławiu policjant. Jest komendantem w komendzie głównej. Matka zaś to kobieta spokojna, delikatna. Gdy dowiedziała się o ciąży od razu zrezygnowała z pracy. Bała się że może się jej coś stać i nigdy nie urodzi wypragnionego dziecka.
Gdy 1 Czerwca urodziła się Aleksandra dla jej rodziców był to najpiękniejszy dzień w ich życiu.
Mała Aleksandra miała wszystko co było jej do życia potrzebne: zabawki, różowy pokój ,psa, kochających rodziców, cudowne przeszkolę do którego lubiła chodzić. Zawsze była lubiana ale także stanowcza. Gdy Ola poszła do 4 klasy szkoły podstawowej na jej dom zeszły czarne chmury. Jej matka zachorowała na raka. Aleksandra co dziennie po szkole odwiedzała matkę w szpitalu jednak ta pewnego dnia umarła. Odbył się pogrzeb, stypa. I mała Ola zrozumiała że już nigdy nie zobaczy matki którą tak bardzo kochała. Kilka miesięcy po tym tragicznym wydarzeniu mała Wysocka zaczęła się ciąć na początku jej rany nie były zbyt widoczne. Jednak po pewnym czasie pojawiały się kolejne bardziej i bardziej widoczne. Pewnego jesiennego ponurego dnia Aleksandra postanowiła raz na zawsze pozbawić siebie cierpienia. Nie widziała innego wyjścia. Chciała ponownie spotkać się z jej matką.

„Jedna żyletka ,jedno cięcie, jedna chwila, jedno życie”

Po kilku chwilach straciła przytomność gdyby nie jej ojciec który akurat wracał z pracy do domu mogła by już nie żyć. Szybko wykręcił numer 112. Karetka przyjechała po kilku chwilach. On w tym wcześniej opatrzył jej rany które zrobiła leżąca w kałuży krwi żyletka.
Trafiła na oddział psychiatryczny od razu po zszyciu ran. Jedna wizyta psychologa, druga, trzecia. Za każdym razem przychodził inny psychiatra. Ola z żadnym z nim nie chciała rozmawiać. Mówiła tylko ze zrobi to ponownie ale teraz upewni się że nikt nie wróci do domu. Mówiła też że już nigdy się nie uśmiechnie i że nie ufa lekarzą. Przez nieudaną operację jej matki. Lekarze mówili że doszło do powikłań. Jednak sekcja zwłok wstrząsnęła Olą gdyż okazało się że lekarze wszyli jej matce jakiś materiał. Lekarz który to zrobił stracił pracę ale Ola nie mogła się po tym pozbierać. Gdyby nie on jej matka żyła by ponieważ rak został całkowicie usunięty. Od tej pory Ola cierpi po stracie matki oraz boji się lekarzy.
Po kilku dniowej obserwacji Ola opuściła szpital. Ojciec kazał jej wyjechać do ciotki na wieś.
Po kilku dniach pobytu u siostry jej mamy Oli wróciły chęci do życia. Uświadomiła sobie że gdyby się zabiła jej ojciec nie wytrzymał by kolejnej śmierci.

„Kochać i tracić, pragnąć i żałować, padać boleśnie i znów się podnosić.
Oto jest życie, nic a jakże dosyć… „
Po 3 letnim pobycie u cioci Ola wróciła do Wrocławia, silniejsza.
Skończyła Gimnazjum, Liceum i poszła na studia polonistyczne. Gdy była u ciotki bardzo polubiła przedmiot: Polski oraz pisanie. Napisała dwie książki jednak ich nie wydała bo były zbyt osobiste. Po studiach postanowiła iść w ślady Ojca i wstąpić do policji.
Na krótko związała się z Szymonem Napierskim. Ich związek był raczej oschły, brak w nim było miłości i zrozumienia. Uczucia. Po kilku miesiącach Szymon poprosił Olę o przechowanie amfetaminy ta się nie zgodziła i z nim zerwała.
 Kwiecień.  Ola już od roku pracuje w policji. Na razie nie awansowała zbyt wysoko bo jest jedynie Posterunkową ale uczy się i zdobywa doświadczenie. Parę miesięcy temu na komendę doszedł Jacek Nowak. Aspirant. 27 letni blondyn o niebieskich jak ocean oczach. Uroczy szarmancki. Kilka razy zaprosił Ole do restauracji. Jednak Ola była ostrożna. On jej zachowanie odebrał jako brak deklaracji miłości i zrezygnował z walczenia o jej serce. Jednak Ola postanowiła to zmienić. Na początku było trudno ponieważ Ola nauczyła się ukrywać swoje uczucia. Jednak po wyznaniu miłości przez Jacka który postanowił w końcu wyjawić swoje uczucia, usunęły barierę ochronną Oli.
-Jacek ja też cię kocham, pokochałam cię od kiedy pierwszy raz cię ujrzałam. To było coś niesamowitego jakbym dostała strzałą Amora. Jednak moje serce było zamknięte dla innych.
Ola czuła się niesamowicie ma chłopaka który ją kocha, cudownego ojca i ciocię.
Jacek przybliżył się do Oli tak że ta czuła jego oddech i bicie jego serca. Nie wiedziała czy się przełamie zrobić to tak od razu. Jednak wiedziała że może Jacka tym urazić.
On pocałował ją namiętnie, powoli zsunął z jej ramienia bluzkę. Namiętnie zaczynając całować jej ciało koło obojczyku. Po czym wrócił do całowania jej ust. Wpijał się w nie niczym wampir, Delikatnie oderwał się od niej. Przejechał ręką wzdłuż szji zjeżdżając ku dekoltowi.  Rozluźnił sznurki od sukienki. Poczym wrócił do całowania ust. Po kilku chwilach wziął ją na ręce i zaniósł do jej sypialni nie przerywając przy tym gorących pocałunków. Położył ją na łóżku a sam położył się na jednym boku. Obejmując ją. Zsunął po jej delikatnym ciele sukienkę. Miał teraz dostęp do wszystkich jej części ciała. Zaczął od całowania jej nóg kierując się ku górze. Czasem spotykał się ze skąpymi kawałkami materiału jednak szybko je ściągał. Przy kolejnych pocałunkach Ola coraz bardziej się relaksowała. Nie bała się już. Jej oddech stawał się coraz bardziej nierównomierny. Po paru minutach Jacek wrócił do jej ust (…)

Gdy Ojciec Oli dowiedział się o ich związku nie był zadowolony jednak szybko zmienił zadnie zauważając szczęście swojej jedynaczki.
Po kilku miesiącach Jacek postanowił nie czekać i oświadczyć się Oli. Zrobił to w Grecji, Przy świetle księżyca.  Zakochani wyznaczyli datę ślubu na 22 września…

The end….
Alicja

Autor : żabka

Było po dwudziestej. Dziś miałem nocny dyżur. Siedziałem w swoim gabinecie, gdy niespodziewanie wpadł tam Mikołaj. Był strasznie zdenerwowany.
-A Ty co tu robisz?-spytałem.-Chyba już skończyłeś służbę.
-Tak...
-Coś się stało?
-No właśnie nie wiem.
-To znaczy?
-Przed chwilą zadzwoniła do mnie Olka.
-No i?
-Powiedziała, że muszę jej pomóc, i że jest...
-Gdzie jest?
-No nie wiem. Nie zdążyła powiedzieć. Usłyszałem tylko jakiś huk, a potem połączenie się urwało.
-Ale.. jaki huk?
-To chyba... to chyba był strzał..
Gdy to usłyszałem, serce mi stanęło. W mojej głowie rodziło się wiele myśli. Co jeśli coś jej się stało? Nie nie nie.. Nie mogę jej stracić. Może nie jesteśmy już razem, ale nie pozwolę, żeby coś jej się stało. Zależy mi na niej. Na pewno teraz potrzebuje pomocy. Trzeba działać. I to szybko!
-Yyy weź do niej jeszcze raz zadzwoń-zwróciłem się do aspiranta.
Mikołaj wykonał to, o co go poprosiłem.
-Brak sygnału-oznajmił po chwili.
-Jak to?
-Nie wiem.. może ma wyłączoną komórkę, albo rozładowaną...
-Cholera... co teraz?
-Trzeba ją namierzyć..
-Wiesz, że to nie będzie takie proste.
-No wiem.. ale trzeba spróbować..
-Dobra ja lecę do chłopaków... niech spróbują coś zrobić..-powiedziałem wychodząc z pokoju.
Szybkim krokiem szedłem do Kamila Kowalczyka, speca od cyberprzestępczości. Po drodze jednak natknąłem się na Wysockiego.
-Nowak? Co się dzieje? Gdzie tak pędzisz? Wyglądasz jak byś ducha zobaczył.
-Bo... Mikołaj przed chwilą przyszedł...
-No i co z tego?
-No i..... Ola...
-Co Ola??-zaczął się niepokoić.
-Ola do niego dzwoniła... powiedziała, że.... że potrzebuje pomocy, a potem.. połączenie się urwało...
-Jak to?? Ale...
Komendant patrzył na mnie z przerażeniem. Potem razem poszliśmy do Kowalczyka. Opowiedziałem mu wszystko w skrócie, a on od razu zajął się namierzaniem telefonu Oli. My zaś wróciliśmy do mojego gabinetu, gdzie czekał zdenerwowany Mikołaj.
Usiadłem za biurkiem i od razu usłyszałem głos w radiostacji. No cóż.. mimo wszystko musiałem nadal pracować. Starałem się skupić na pracy, ale to nie było takie proste. Mikołaj stał oparty o ścianę, a Wysocki nerwowo chodził po pokoju. To jeszcze bardziej mnie rozpraszało. Czas mijał.... Po kilku godzinach do gabinetu wszedł Kamil. Wszyscy się poderwaliśmy.
-I co?-zapytał Mikołaj.
-Ymm no niestety nie mam dobrych wieści. Telefon jest wyłączony. A skoro nie jest on aktywny, nie wysyła żadnego sygnału do stacji bazowej, przez co nie ma szans aby go zlokalizować.
-Czyli co? Nie jesteś w stanie nic zrobić?-spytałem niepewnym głosem.
-No.. wiesz Jacek jak to jest.... Ale może ona po prostu jest w domu..
Wszyscy spojrzeliśmy na Mikołaja.
-Nie... tam jej nie ma. Sprawdzałem...
Kowalczyk popatrzył na nas, bezradnie pokręcił głową i wyszedł. Po chwili Białach również wyszedł trzaskając drzwiami. Wysocki stał w bezruchu i patrzył na mnie. Wyglądał jakby miał zaraz zemdleć. Był cały blady. Po kilku minutach on również wyszedł. Przez okno widziałem jak odjeżdża samochodem spod komendy.
Służbę skończyłem o czwartej. Pojechałem do domu. Położyłem się, ale nie mogłem zasnąć. Ciągle myślałem o Oli. O ósmej znowu byłem na komendzie. Wszyscy siedzieli w pokoju odpraw i czekali na komendanta. Spojrzałem na Mikołaja. Mijała minuta za minutą, a Wysockiego ciągle nie było. Komenda jednak musi funkcjonować. Przydzieliłem patrolom rewiry i każdy ruszył w swoją stronę. Mikołaj został odsunięty od sprawy poszukiwania Oli. Wyruszył na patrol z Mieszkiem. Koło 14 zjechali na komendę. Przyszli do mnie do gabinetu. Zaczęliśmy rozmawiać. Chcieliśmy jakoś pomóc Oli, ale nie wiedzieliśmy już co mamy robić. Nagle do pokoju wszedł Kamil.
-Masz coś?-zapytałem.
-Nie.. nadal nic. A co z Wysockim?
-No co? Nic.. wpadł w depresję-powiedział Mikołaj.
-Cholera jasna-zacząłem się denerwować.-Dlaczego ona zawsze wpada w jakieś bagno!?
-Spokojnie.. znajdziemy ją...
-Idę się przewietrzyć, bo zaraz tu zagotuję.
Wyszedłem z gabinetu, zostawiając ich samych. Poszedłem na dwór. Przed komendą nikogo nie było. Pusto jak nigdy... zupełna cisza. Stałem przez dłuższą chwilę, gdy podszedł do mnie jakiś mężczyzna.
-Możemy porozmawiać?-zapytał.
-O co chodzi?
-O co chodzi? Hmm jakby to powiedzieć...
Patrzyłem na niego tępym wzrokiem. Nie wiedziałem, co on może ode mnie chcieć. Myślałem, że może przyszedł coś zgłosić, ale on stał tylko i na mnie patrzył, jakby nie mógł się wysłowić.
-No bo..yyy-znowu zaczął.
W pewnej chwili poczułem ból. Odwróciłem się za siebie i ujrzałem dwóch mężczyzn z pałkami. Jeden uderzył mnie i upadłem na ziemię. Zaczęli mnie kopać. Potem mnie podnieśli i wrzucili do bagażnika jakiegoś samochodu. Jechaliśmy przez pewien czas. Nie wiem jak długo, bo na chwilę straciłem przytomność. Auto się zatrzymało, a drzwi bagażnika się otworzyły. Wyciągnęli mnie i zaprowadzili do jakiegoś mnieszkania. Weszliśmy do pokoju. Moim oczom ukazała się Beata. Patrzyłem na nią ze zdziwieniem. Potem przeszliśmy do innego pomieszczenia. Na podłodze siedziała Ola. Miała kajdanki na rękach. Siedziała oparta o ścianę. Była taka osłabiona. Kompletnie nie wiedziała co się wokół niej dzieje.
-Ola...-wydusiłem z siebie.
Spojrzała na mnie połprzytomnym wzrokiem. Jeden z mężczyzn popchnął mnie tak, że upadłem na kolana. Złapał mnie za ręce i przykuł kajdankami do jakiejś rulki nade mną.

***
-Cholera jasna! Musi być jakiś sposób!-krzyczałem.
-Uspokuj się Mikołaj. Przecież robimy wszystko, co się da.
-Musimy ją znaleźć, rozumiesz? Musimy! Nie może jej się nic stać!
Nie mogłem już tego wytrzymać. Nie mogłem się na niczym skupić. Najpierw te sms-y, a teraz... Sam już nie wiem co mam myśleć. Może ona wcale nie została porwana.. Może miała jakiś wypadek...
-Jacka coś długo nie ma-odezwał się Kamil.
Popatrzyłem na niego, a potem na zegarek. Miał rację. Jacka już dość długo nie było.
-Mieszko... sprawdź co z nim.
Pawlak bez zastanowienia wyszedł z gabinetu. Wrócił po kilkunastu minutach.
-Nie ma go-powiedział.
-Ehh to może poszedł do łazienki..-powiedziałem.
-No nie wiem. Bo... przed komendą jest... plama krwi...
Spojrzeliśmy na niego z przerażeniem. Najpierw Ola, teraz Jacek. Czy to przypadek? Wątpię. Teraz to na pewno porwanie. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości.
-Zadzwonię do niego-oznajmił Kowalczyk.
Jeden sygnał, drugi... i nic..
-Nie odbiera-powiedział.
Przez chwilę patrzył na mnie w skupieni. Wyraźnie nad czymś myślał.
-Ale....-zaczął-jest przecież sygnał... możemy go namierzyć.
Szybko wybiegł z pokoju Jacka.

***
-Ola... Ola...
Próbowałem do niej dotrzeć. Beata i ci mężczyźni wyszli już z pokoju, zamykając drzwi na klucz.
-Olu.. słyszysz mnie?!
Tak bardzo się o nią bałem. Była taka blada, a oczy miała czerwone i spuchnięte. Nie wiedziałem jak mam jej pomóc.
-Ola!! Proszę... Olu!
Do oczu zaczęły napływać mi łzy. Moja Olusia... Nie mogłem na to patrzeć.. Co oni jej zrobili? I to jeszcze Beata! Mikołaj miał rację co do niej.
Minęło jakieś pół godziny. Ola zaczęła dziwnie rozglądać się po pokoju. Uważnie obserwowałem każdy jej ruch. Miałem wrażenie, że powoli zaczyna rozumieć, co się dzieje.
-Ola!-ponowiłem próbę rozmowy z nią.
Spojrzała na mnie. Przez chwilę się nie odzywała. Intensywnie myślała nad czymś.
-Jacek...-wyszeptała.
-Oleńko... wszystko w porządku?
-Jacek...-zaczęła cicho płakać.
-Spokojnie... Olu.. będzie dobrze..
-Beata... ona..... dlaczego?
-Oleńko uspokuj się. Nie myśl teraz o tym..
W tym momencie do pokoju weszła Beata. Spojrzeliśmy na nią. Ustała w drzwiach i uśmiechała się. Aż zaczęło się we mnie gotować... dlaczego ona to robi?
-Z czego się tak cieszysz?!-wybuchnąłem.
Popatrzyła na mnie i jeszcze bardziej zaczęła się śmiać, po czym wyszła. Po chwili wróciła w towarzystwie wysokiego bruneta. Mężczyzna podszedł do Oli. W ręku trzymał strzykawkę. Złapał Olę za rękę, a ona zaczęła się szarpać.
-Zostaw ją!!-krzyczałem, ale to nic nie pomogło.
Jednak ja się nie poddawałem. Krzyczałem coraz głośniej.
-Zamknij się!-powiedziała Beata.-To i tak nic nie da.
-Po co ty to robisz?! Co z tego będziesz miała?! Sprawia ci to przyjemność?!
-A żebyś wiedział, że sprawia-zaśmiała się.
-Jesteś zwykłą suką! Kwieciński miał rację! Ta bajeczka z gwałtem... Powinnaś się leczyć!! Jesteś nienormalna!!
No i na nic nie zdały się moje krzyki... Mężczyzna wbił strzykawkę w rękę Oli, po czym podszedł do mnie i mocno mnie uderzył. Z nosa poleciała mi krew. Beata wraz z brunetem wyszli z pokoju. Ola potrzyła na mnie z przerażeniem.
-Jacek... nic ci nie jest?-spytała troskliwym głosem.
-Nie... jest w porządku..
Prawda była jednak taka, że nie czułem się najlepiej. Wszystko mnie bolało. Ręce, żebra... Strasznie kręciło mi się w głowie, było mi niedobrze.. Ale nie chciałem martwić Oli. Patrzyłem ciągle na nią. Po kilku minutach zaczęła bladnąć. Jej wzrok znowu był jakby nieprzytomny. Zacząłem do niej mówić, ale nie reagowała. Około siedmiu minut później straciła przytomność. Zacząłem krzyczeć. Bałem się, że coś jej się stanie.. Krzyczałem tak głośno, aż do pokoju znowu wszedł jakiś mężczyzna. Zaczął mnie bić... w końcu ja też straciłem przytomność.............
Usłyszałem ciepły głosik Oli:
-Jacek... Jacek... słyszysz mnie? Obudź się... proszę.. Jacek...
Powoli otworzyłem oczy. Spojrzałem na nią. W oczach miała łzy.
-Jacek... Tak się o ciebie bałam...-ciągle płakała.
-Już dobrze... uspokuj się. Wszystko będzie dobrze..
Bardzo chciałem ją teraz przytulić, ale niestety nie mogłem się nawet ruszyć.
-Długo byliśmy nieprzytomni?-zapytałem.
-Nie wiem... ja obudziłam się jakieś może... pół godziny temu..... Jacek...
-Tak?
-Jak się czujesz?
-W porządku.. Nie martw się..
-Nie wyglądasz najlepiej.
-Nie podobam ci się?-zaśmiałem się.
-Przestań.. Nie żartuj sobie.. ja mówię poważnie.
-Olu.. na prawdę jest okej.
Popatrzyła na mnie troskliwym wzrokiem. Mimo tego, przez co przechodzimy, wyglądała tak pięknie. Bardzo chciałem, żeby to wszystko się już skończyło, żebyśmy mogli być już razem... na zawsze...
Zbliżał się już wieczór, bo w pokoju powoli robiło się ciemno. W pewnej chwili usłyszeliśmy kroki. Potem naszym oczom ukazała się Beata oraz trzech mężczyzn. Jeden zapalił lampkę, więc trochę się rozjaśniło. Blondynka ustała za Olą. Do mnie podszedł wysoki mężczyzna i mocno uderzył mnie w twarz. Ola krzyknęła z przerażenia. Jeden z mężczyzn podszedł do Oli i podał jej pistolet. Potem wszyscy stanęli za nią.
-Teraz wszystko zależy od ciebie-powiedziała Beata rozpinając Oli kajdanki.-Sama możesz wybrać. Zabić siebie.. albo jego.
Spojrzeliśmy na nią ze strachem. Po chwili spojrzałem na Olę. Ona patrzyła już na mnie. W jej oczach znowu pojawiły się łzy. Powoli przyłożyła sobie pistolet do skroni. Serce mi stanęło..
-Olka!! Co ty robisz-przeraziłem się.-Ola... proszę cię...
-Zamknij się!-krzyknęła Beata.
-Olu kochanie...-mówiłem łagodnym głosem.-Ola.. Nie możesz tego zrobić.. jesteś tu potrzebna... przestań.. proszę.. przestań..
-Strzelaj! Zabij się albo jego!!
Ola zamknęła oczy. Położyła palce na spust.
-Ola!!!-krzyknąłem.
Spojrzała na mnie.
-Zabij mnie...
-Co ty mówisz?-zdziwiła się.
-Strzel do mnie.. Po co mam żyć skoro ciebie nie będzie? Wolę umrzeć.
-Przestań.. Nie mów tak..
-Ola... jesteś dla mnie wszystkim. Bez ciebie moje życie nie ma sensu.
Ola patrzyła ciągle mi w oczy.
-No nad czym tak myślisz-znowu słychać było głos Beaty.-Strzel do niego i po sprawie.
Ola spojrzała na Beatę, a potem na mnie. Uśmiechnąłem się lekko. Robiłem dobrą minę do złej gry. Ale nie mogła przecież pozwolić Oli, żeby się zabiła! Cholera jasna ja ją kocham! Nie mógłbym żyć bez niej.
Patrzyłem ciągle na Olę. Jej ręką, w której trzymała pistolet, powoli odsunęła się od głowy. Nie odrywała ode mnie wzroku.
-Strzel do niego!
Ola wymierzyła pistolet w moją stronę. Zadrżałem. Serce zaczęło mi walić jak oszalałe. Nie mogłem uwierzyć, że to się dzieje naprawdę... że za chwilę zginę z rąk Oli.. mojej kochanej Oli...
Obserwowałem jej ruchy. Gdy nacisnęła spust, zamknąłem oczy. Padł strzał....... Otworzyłem oczy i ujrzałem Olę... płakała. Bardzo płakała. Kula przeleciała tuż obok mojej głowy i uderzyła w ścianę.
-Ty suko!!-krzyknęła Beata.
Złapała Olę za włosy i mocno pociągnęła w górę tak, że Ola wstała. Popchnęła ją na ścianę. Ola osunęła się na ziemię. Nagle usłyszeliśmy huk. Do mieszkania wpadli antyterroryści. Za nimi Mikołaj i Krzysiek. Policjanci skuli Beatę i tych mężczyzn. Mikołaj podszedł do Oli, a Krzysiek do mnie. Zdjął mi z rąk kajdanki. Spojrzałem na Olę i Mikołaja. Ola spojrzała na mnie. Zapała pomógł mi wstać. Po chwili upadłem. Nie miałem siły utrzymać się na nogach. Ola nadal płakała. Chwilę później było pogotowie. Zabrali mnie i Olę do karetki. Zrobili nam badania. Po kilkunastu minutach poczułem się lepiej. Siedzieliśmy z Olą w karetce. Spojrzałem na nią.
-Jak się czujesz?-zapytałem.
-W porządku... A ty?
Uśmiechnąłem się do niej.
-Ola....
-Jacek.. przepraszam..
-Za co ty mnie przepraszasz? Przecież to nie twoja wina..
-Za wszystko cię przepraszam. Jacek... uratowałeś mi życie.. gdyby nie ty to... pewnie bym... bym się zabiła..
-Olu... jesteś najważniejszą osobą w moim życiu.. Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś ci sie stało.
-Kocham cię...-szepnęła.
Przysunęła się do mnie. Delikatnie dokonąłem ustami do jej ust. Zaczęliśmy się całować. Po pewnym czasie usłyszeliśmy głos... Wysockiego.
-Ola... nic ci nie jest-powiedział podchodząc do karetki.
Zaniemówił gdy nas zobaczył.
-Wszystko jest okej-uśmiechnęła się i przytuliła do mnie.
Objąłem ją ramieniem. Po chwili zjawił się też Mikołaj. Popatrzył na nas, ale nic nie powiedział. Mężczyźni patrzyli ciągle na nas, a my uśmiechaliśmy się do siebie. Nim minęły dwie minuty, podszedł do nas lekarz pogotowia.
-Zabieramy panią do szpitala-powiedział patrząc na Olę.
-Ale.. po co?-zdziwiła się.-Ja się dobrze czuję.
-Nooo jest pani w ciąży.. musimy sprawdzić czy z dzieckiem jest wszystko w porządku.
-Ale jak to w ciąży...-popatrzyła na lekarza zdziwionym wzrokiem. Potem spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła. Ja uśmiechnąłem się do niej.
Wysocki i Białach popatrzyli na siebie. Komendant chyba doznał szoku.... dziwnie wyglądał. Karetka zabrała Olę do szpitala. Ola chciała żebym z nią pojechał, dlatego lekarz się zgodził. Czekałem pod salą przez jakieś pół godziny. Zjawił się tam również jej ojciec. W końcu wyszedł lekarz i pozwolił, a nawet kazał mi wejść do Oli. Niepewnie wszedłem do sali. Ola leżała na łóżku i płakała. Podszedłem bliżej. Usiadłem obok i mocno ją przytuliłem.
-Oleńko... co się stało?
-Jacek... ja...-płakała coraz  bardziej.
-Spokojnie... co jest?
-Dziecko... ono... ono nie żyje...
-Ciii już dobrze.. skarbie... wszystko będzie dobrze...
-Ja.. tak bardzo chciałam mieć dziecko...
-Oleńko... jeszcze wszystko przed tobą. Jeszcze będziesz miała dzieci..-powiedziałem niepwnie. Miałem nadzieję, że lekarz nie stwierdził, że Ola nie będzie mogła mieć już dzieci.
-Jacek... Ale ja chce... chcę mieć dziecko z tobą...
Uśmiechnąłem się lekko.
-Olu... kochanie moje..
Otarłem jej łzy i zacząłem ją namiętnie całować. Po chwili Ola odsunęła się ode mnie. Spojrzała mi w oczy, a potem się uśmiechnęła. Wtuliła się w moją klatkę piersiową, a ja objąłem ją ramieniem.