poniedziałek, 26 czerwca 2017

Miniaturka It's hard to say goodbye

Siedzę na, balkonie nie jest to mój ten, wrocławski balkon jestem w Kołobrzegu. Patrzę przed siebie, jak fale Bałtyku rozbijają się o nieliczne skałki po drodze i o brzeg. Myślę, że, pierwszy raz w życiu los podarował mi w końcu szczęście, choć jeszcze wtedy nie wiedziałam jak, bardzo się myliłam. Po chwili słyszę jak, ktoś zbliża, się w moim kierunku dębowe deski parkietu uginają się pod ciężarem. Jest to, mój ukochany jest dobrze zbudowany. Siedzę na hamaku mam mężczyznę, który mnie kocha nic więcej, już nie chcę. Po chwili zobaczyłam, że stawia na małym szklanym stoliku dwie wysokie szklanki z koktajlem owocowym a obok stoi talerz z goframi bita śmietana i w małej miseczce znajdują się duże czerwone truskawki.
- Przyniosłem coś do picia i do jedzenia.- uśmiechnął się do mnie i przysuną talerz jedzeniem.
- Chcesz, że bym była, gruba ty wiesz, ile to ma kalorii ?? -powiedziała niezadowolona, patrząc na deser stojący na stoliku.
- Oj nie marudź od jednego gofra, nie staniesz się od razu gruba — powiedział w międzyczasie, siadając obok mnie na hamaku.
- Faceci mają prostsze życie, jak mają ochotę na piwo,to nie zastanawiają, się ile ma kalorii, tylko kupują i piją tak samo przekąski.- prosta logika męska — Filozof od 7 boleści się znalazł -w głosie można było wyczuć nutkę sarkazmu. Podał mi w tym czasie, jedną truskawkę przybliżając, do ust, żebym zjadła.
- A poza tym wcale nie jesteś osobą, która musi się odchudzać ,dla mnie jesteś idealna,mówił ,podając kolejną, truskawkę wkładając do buzi.

Jeszcze jeden zachód Słońca – blask
Krwawą łuną pada na twą stroskaną twarz.

Można powiedzieć, ze dwójka osób zachowuje się jak dwójka zakochanych nastolatków. I kto by powiedział z , tak się zachowuje dwójka dorosłych na co dzień poważnych ludzi pracujących w policji. Która każdego dnia dba o porządek w mieście i żeby na tym świecie żyło nam się lepiej. W pewnym momencie Mikołaj przybliżył się do mnie.
- Masz tu coś — za nim zdarzyłam spytać, co wytarł mi z kącika ust resztkę bitej śmietany. Patrzę na mój złoty krążek na palcu i myślę sobie, chyba zwariowałam przecież, kiedyś mówiłam, że ta, instytucja nie jest dla ,mnie a tu proszę.
Wtedy Białach próbował mi kolejna rzecz włożyć.
- Nie chcę. Ty naprawdę chcesz mnie utuczyć.- powiedziała z oburzeniem w głosie i nie była pewna czy jej się to udało — Przynajmniej nikt mi cię nie zabierze.- ponawia próbę nakarmienia mnie zresztą na daremno.
- Nikt ci mnie nie zabierze, możesz być o to spokojny. Ja tylko chcę cię.
Wtedy do głowy wpadł mi złowieszczy pomysł. Wzięłam trochę bitej śmietany na rękę i wysmarowałam mu nos. I rzuciłam się w ucieczkę, jednak on był, szybszy zerwał się niczym lampart i do gonił mnie do słownie, chwilę później wbiegłam, do Bałtyku mącąc przy tym spokojnie płynące fale wodne.
- Mam cię — złapał mnie i wyszliśmy na brzeg.
Położyliśmy się na piasku, złociste drobinki piasku przylepiały się do mojego ciała i włosów .
Obraca się w moją stronę .
- Kocham cię, szepcze czule.
Zobacz, te fale kołyszą się płynnie, ale są czasem burzliwe tak jak my .
Nagle wszystko staje się rozmyte, a ja budzę się z krzykiem i przeraźliwym płaczem . Po chwili pojawia się mama.

Smutnych rozstań nie chce chyba nikt.
Serce płacze, słowa milkną, lecz tak musi być.

- Karolinko nie płacz już — wtuliłam się natychmiast.
- Śniło mi się, że , on tu jest a przecież go niema .-ze smutkiem w głosie
-Wiem . Jeszcze będzie wszystko ,dobrze zobaczysz .-próbowała pocieszyć.
Dwa tygodnie jak on leży w szpitalu ,jego stan jest bezmian . Zawsze byłam silną kobietą i nie płakałam z byle powodu i starałam sobie radzić , z wszystkim sama , ale ta sytuacja to dla mnie za dużo ciągle po nocach mi się śni to zdarzenie . Brakuje mi go , nie rozumiem, dlaczego on musi leżeć w szpitalu, czemu stale mamy pod górkę, dlaczego było nam dane tak krótko być szczęśliwym . Nie mogłam zrozumieć, dlaczego on ? Zadawałam sobie to pytanie po kilkanaście razy dziennie i nadal nie znałam odpowiedzi.

Nadszedł ten ostatni, smutny raz.
Pozwól poczuć mi słodycz twych ust.
Coś się kończy, coś odchodzi w dal,
Szare życie musi dalej trwać.

Wiatr owiewał mi włosy ,

a łzy leciały ciurkiem po policzkach , miałam tego wszystkiego dosyć , nic się dla mnie nie liczyło jedyną rzeczą, która była dla mnie ważna ,był on . Tylko on Patrzyłam na rodziny w parku, które były szczęśliwe . Uśmiechnięci rodzice i wesołe dzieci biegające po parku i placu zabaw . A ja myślałam ,że w końcu szczęście się do mnie uśmiechnęło i w końcu znalazłam takiego faceta, na którym mi zależy, ale los zdecydował inaczej, najpierw dał nam złudne poczucie szczęścia ,co potem brutalnie odebrał.
                                                                   
Dzień jak każdy inny od jego wypadku spędzałam całe dnie do późnych godzinach nocnych,żeby zająć głowę ale w pracy tez myślałam o nim przecież była w naszym wspólnym pokoju i patrzyłam się na biurko, które stało samotne a na nim dokumenty. Starałam się, być silna nie rozczulać się nad sobą zawsze radziłam sobie sama. A teraz myśl, że mogłabym go stracić jedynego faceta, którego tak naprawdę pokochałam. Miałam różne związki, ale one nie trwały długo. To z nim w końcu znalazłam szczęście i myśl, że mogłam, go stracić przeraża mnie teraz. Spojrzałam na zegarek 21; 30 jakoś nie spieszyło mi się do mieszkania siedzieć w czterech pustych ścianach i myśleć. Nie chciałam myśleć, nie chciałam nic czuć, chciałam tylko zasnąć i obudzić się jak ten cały koszmar się skończy. Wtedy zobaczyłam, jak drzwi się otwierają, a w drzwiach stanęła pani komendant byłam przekonana , że nikogo nie ma w budynku
- Karolina co ty tu robisz jeszcze o tej porze ?.

- Papiery uzupełniam, zrobiło się trochę zaległości — powiedziała, wpatrując się w dokumenty, chociaż, mimo że siedziała już, tu trochę czasu nie uzupełniła, za dużo myślami była gdzie indziej — Myślałam, że nie ma nikogo już w biurze o tej porze -dodała po chwili — Tylko przyjechałam, po dokumenty jadę jutro, do wojedzwódzkiej zawieść a zapomniałam — Trzymaj się Karolina — powiedziała, wychodząc za sobą i zamykając drzwi, a ona znów została sama.
***
Stała na dworze wiatr rozwiewał jej włosy mineło tydzień od tej koszmarnej wiadomości która zrujnowała cały mój swiat . Stałam nad dużym marmurowym grobem gdzie palił się znicz który przed chwilą zostawiłam tak jak cały swój swiat .Zadawałam sobie w  kółko to samo pytanie dlaczego on ? I stałam dalej nad grobem gdzie w marmurze były wygrawerowane duże literki masywnej konstrukcji Mikołaj Białach zmarł śmiercią tragiczną .

budzę się z krzykiem i przerażliwym płaczem . Po chwili pojawia się tata.
- Nie płacz już - wtuliłam się natychmiast
- Tato śniło mi się że , on tu jest a przecież go niema .- wdusiłam to z siebie nie doszło to do mnie , że on nigdy juz do mnie nie wróci , że jego nie ma
-Wiem, przecież że, on nie żyje byłem z tobą na jego pogrzebie .- powiedział ze smutkiem

Koniec

I jak wam się podoba miniatutka ?
Zaskoczeni takim zaskoczniem ?

Pozdrawiam dark Angel i do nastepnego .

8 komentarzy:

  1. Co ja mogę wiele powiedzieć super jak zawsze !
    Takie trochę w twoim stylu musi być słodko hehehe ����
    Pozdrawiam i życzę duzoo weny ��

    OdpowiedzUsuń
  2. Albo coś my się po chrzaniło, albo napisałaś podobną o Oli i Jacku no nie wiem, z resztą mniejsza z tym. Przechodząc do konkretów. Miniaturka bardzo zacna.
    Czekam na next.
    Pozdrawiam.
    Mała malinka. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej Ci się nie pochrzaniło, bo ja również pamiętam taką podobną miniaturkę... No chyba, że nam obu coś się pochrzaniło😂😂

      Usuń
  3. Opowiadanko super jak zawsze. Czytało się naprawdę bardzo fajnie, oczywiscie czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miniaturka super, tylko....znam ją już z miniaturki o Oli i Jacku.
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miniaturka jest podobna ale nie taka sama pozdrawiam i dziękuję za kom

      Usuń
  5. Miniaturka super, tylko....znam ją już z miniaturki o Oli i Jacku.
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń