- Sto lat sto lat - Zaczął śpiewać Kuba, Paulina podeszła do niej z tortem - Niech żyje nam ! - śpiewali wszyscy
- A kto KAROLA - zakończył Mikołaj
- Boże, ale mnie zaskoczyliście - Uśmiechnęła się
- Pomyśl życzenie - Powiedziała Zośka. Karolina zamyśliła się chwilę i zdmuchnęła świeczki. Wszyscy bili brawo
* Już koło godziny 24 wszyscy byli rozluźnieni, bawili się coraz lepiej i ciekawiej
-No nie gap się już tak na nią - Zwrócił się Krzysiek do Mikołaja
- Na kogo?
- No jak to na Karolinę , nie udawaj głupiego - Skomentował Jacek
- Oszaleliście - Zaczął się wykręcać
- zarumieniłeś się - Zaśmiał się Krzysiek
- Dawajcie gramy w alkoruletkę - Krzyknęła Paulina, Chłopaki spojrzeli na siebie po czym bez słowa wstali.
Gra szła wszystkim dobrze, no może poza Mikołajem który był już w dość ciekawym stanie. Pił prawie co chwilę
- Może już starczy bo Mikołaj nie długo już nam padnie - Wstawiła się za nim Karolina
- Ej nie ma tak - Oburzył się Jacuś
- Noooo w.. ł..a..s...n... e - Mikołaj był już w bardzo ciekawym stanie. 10 minut potem z Mikołaja nie zostało nic innego jak zwłoki
- Brawo Panowie kumpla wystawiliście - Skwitowała Zośką
- No co miał pecha - Zaśmiał się Kuba, Panie tylko pokręcili głową.
- Ej wiem - Jacuś, wziął szal boa które Paulina przyniosła dla solenizantki i podszedł do Mikołaja który leżał tak, że miał odkryty brzuch, zaczął jeździć mu tym boa po brzuchu Panowie śmieli się jak debile, a Panie tylko wymieniały spojrzenia. Mikołaj po chwili zaczął się wiercić, aż a końcu mruczeć
- mmmmmm
- Boże ogrnicie się - Paula chciała przerwać tą zabawę
- Ciiii- Uciszył ją Kuba, Jacuś dalej miział Mikołaja
- mmmm Karolinka miło było cię poznać . - Wymruczał nagle Białach, wszystkie oczy skierowały się na Mikołaja - Karolcia no - Teraz każdy spojrzał na Karolinę ona momentG
alnie zrobiła się czerwona
- Czy my o czymś nie wiemy - Zośka z ciekawością spojrzała na Karolinę
-mmmm Karolinka jesteś...cud.....- Karolina zrozumiała co sni wydaje się Mikołajowi postanowiła to przerwać.
- Koniec zabawy - Zabrała Jackowi boa, jednak nie wiedziała że Krzyś wszytsko nagrywa
- Dobra, Kubuś dzwoń po taxe zostawiamy ich samych - Jacuś spojrzał na Kubę, on wyjął telefon i zadzwonił po tax. Karolinie było głupio nie wiedziała co ma mówić, Panowie między sobą komentowali, pokazywali sobie filmik, tymczasem Panie zaczęli już wymyślać ich ślub związek, zaręczyny jak to kobiety.
Po 10 min przyjechały taxówi każdy zaczął się zbierać Karolina chciała iść z nimi
- Ej, ej Karola a Ty do kąd - powstrzymała ja Zośka
- Ale... - Chciała iść z nimi, ale nikt jej nie pozwolił.
Karolina została sama w mieszkaniu Mikołaja, on słodko spał w niestanie. Sama do końca nie była trzeźwa, ale jeszcze kontaktowała. Dla tego chciała przykryć Białacha, żeby przypadkiem nie zmarzł. Wzięła koc i podeszła do łóżka kiedy już go nakrywała on złapał ją za rękę i przyciągnął ją do siebie
-mmmm Kotuś - Mamrotał pod nosem,Karolina próbowała się wydostać ale nie dawała rady, dla tego poddała się i przytuliła do niego w sumie Mikołaj od dawna jej się podobał. Rano wstałam i postanowiłam sobie pożartować jednak nie sadziłam , że to moja zemsta będzie miała tak interesujące zakończenie. Dzisiaj obydwoje mieliśmy wolne od pracy .Mikołaj przebudzil się i natychmiast na jego twarzy pojawił się grymas bólu i nie zadowolenia .
- I jak zyjesz - zapytała się kolegi który nadal miał taki grymas nie zadowolenia co poprzednio .
- Możesz tak nie krzyczeć łeb mi pęka - powiedział do Karoliny, która uśmiechnięta patrzyła na skacowanego kolegę. Cały dzień im miną pod względem bólu głowy i leżenia przed telewizorem.
Kilka dni później niebezpieczne spóźniona wbiegłam na komendę.
- Cześć - wpadłam do naszego pokoju i ze zdziwieniem popatrzyłam na Mikołaja, który na spokojnie dopijał kawę.
- A co ty tak siedzisz ? - zapytałam.
- No przecież nie można się całe życie spieszyć - mówił grzebiąc coś w telefonie.
- Tak na serio ty to masz szczęście... spóźnić się w dzień kiedy komendantka ma załatwienia - poparzył na mnie z poważną miną, która szybko zmieniła się w uśmiech.
Była prawie 9:00 kiedy wyjechaliśmy w teren. Zostaliśmy skierowani do pomocy przy jakiejś obławie organizowanej przez kryminalnych. No niestety ktoś doniósł o naszych planach i groźny przestępca nadal pozostał na wolności. Wróciliśmy na komendę, żeby obmyśleć kolejny krok w tej sprawie.
- Jak mogliśmy to tak spieprzyć ! - wykrzyczał wściekły Walczak.
- Spokojnie to wszystko da się naprawić - wpadłam na pewien pomysł co prawda bardzo ryzykowny, ale mogło się to udać.
- Co masz na myśli ? - wtrąciła Wach.
- Prowokacje - powiedziałam niepewnie. Wtedy Mikołaj zmierzył mnie wzrokiem wiedziałam, że napewno mu się to niespodobało.
- Karolina daj sobie spokój - powiedział kiedy wszyscy wyszli z sali.
- Sam dobrze wiesz, że w naszej robocie żyje się samym ryzykiem - odparłam wkurzona tymi ciągłymi obawami przecież wiem co robię.
- Ale ja bym wolał, żeby ktoś inny tam poszedł- ciągnął uparcie.
- Jestem dorosła i nikt mi nie będzie mówił co mam robić, a co nie - irytowała mnie ta rozmowa coraz bardziej.
- Ja się poprostu martwię przecież to są handlarze narządów oni są bezwzględni i trzeba się ze wszystkim liczyć - mówił nadal opanowanym tonem.
- Mikołaj nie obraż się, ale ja i tak zrobie po swojemu - nie chciałam go urazić, bo nie o to tutaj chodzi.
- Dobra rób co chcesz ja nie wnikam, ale jak coś ci się stanie to pierwszy ich dopadne- powiedział i wyszedł z pokoju.
Wtedy dopiero zrozumiałam, że on się o mnie martwi, a ja na niego naskakuje chciałam go przeprosić ,ale nie było na to czasu.
Pojechaliśmy w miejsce gdzie prawdopodobnie przebywają nasi uciekinierzy. Dopiero tam dotarło do mnie, że Mikołaj może mieć rację.
- Gotowa ? - zapytał mnie Kuba no wtedy to już nie miałam wyjścia musiałam przytaknąć i ruszyć na akcje.
Weszłam do starego budynku znajdującego się w lesie wyglądał jak stary bunkier albo coś w tym stylu. Mimo wszystko sam widok odstraszał.
- Halo jest tu ktoś ? - zawołałam, kiedy uporałam się ze starymi drzwiami, ale odpowiedziała mi przerażająca cisza.
Szłam dalej ciemnym, zabałaganionym korytarzem wszystko to wyglądało jak z horroru. Kiedy doszłam do głównego holu poczułam mocne uderzenie w tył głowy po tym nastąpiła ciemność, która pojawiła się przed moimi oczami.
Tymczasem Mikołaj siedział w radiowozie jak na szpilkach bał się o swoją partnerkę.
- I co ? - pytał co chwila coraz bardziej zmartwiony.
- Karolina słyszysz nas ? - zapytała Paulina, kiedy przez dłuższy czas nadajnik milczał.
- Co jest ? - przeraził się Białach.
- Starciliśmy z nią kontakt - odparła wkurzona Wach.
- I co z nią robimy - zapytał jeden z osiłków.
- No jak co sama się napatoczyła to bierzemy ją na warsztat - zabrał kobietę i zaniósł do sali, w której odbywały się operacje. Tam lekarz wstrzyknął jej jakaś substancje z strzykawki.
- Policja ! - wykrzyczał z całej siły Mikołaj.
- Rzuć to ! - dodał kiedy mężczyzna przyłożył nóż do gardła policjantki.
- To ty to rzuć albo wasza koleżaneczka pójdzie do aniołków - wtedy do pomieszczenia wbiegli antyterroryści obezwładnili bandytów, a Białach podbiegł do nieprzytomnej Rachwał.
- Karolina. Karolina słyszysz mnie ?! - mówił przerażony.
- Karetke szybko ! - zawołała Paulina, która również nie kryła obaw o koleżankę.
Ratownicy medyczni zabrali Karolinę do szpitala gdzie okazało się , że została odurzona silnymi tabletkami nasennymi i powinna wyjść z tego bez większych problemów.
- Mówiłem ci do cholery, żebyś tam nie szła ! - wkurzył się Mikołaj.
- Sam wiesz jak jest chciałam pomóc - mówiła trzymając się za głowę, która ją tak bolała, że czuła jakby miało ją zaraz rozsadzić.
- Wiem, ale dlaczego ty zawsze musisz , aż tak ryzykować ? - spuścił trochę z tonu.
- Zawsze tak musisz ryzykować i narazać swoje życia a mówiłem ci żebyś tam nie szła
- Mikołaj ale to jest nasza praca i mamy pomagać ludzią
- Mamy pomagać ale w sposób rozsadny a nie o mało ty nie straciłaś , życia .Karolina chwile póżniej a było by po tobie ci ludzie sa bezwzględni .
- Czyli wegług ciebie to było nie rozsądne to ja miałam nic nie robić i patrzyć jak dalej oni to robią .Wogóle czemu ty massz za mnie decydować i wpieprzać sie w moje zycie .
- Dlatego - pocałował ją w usta namietnie i czekał na jej ruch .
Następnego dnia miałam wolne dlatego postanowiłam umówić się z Paulina, żeby odreagować wczorajsze wydarzenia. Poszłyśmy na zakupy, a potem do takiej świetnej kawiarni, która pokazał mi Mikołaj. Szłam ulicą do kawiarni gdzie umówiłam się w kawiarni z Paula aż w pewnym momencie zamarłam.
Powiem tak nie żyjesz, zamorduje, uduszę i Ty wiesz za co.... :) A co do opowiadanka super jak zawszę
OdpowiedzUsuńJa cię nie zamorduje, nie udusze i pożyjesz jeszcze trochę hehe. No opo super jak zawsze sorka, że tak późno komentuje, ale czasu jakoś nie było. No ciekawe czemu zamarła... No jak zamarła to pewnie zobaczyła coś nie miłego tylko kurde co albo kogo może jakiegoś wroga, albo nie może kogoś bliskiego kurde ja chyba za dużo myślę, bo już sama nwm.. jedno wiem, że dowiem się w nexcie, na którego czekam z ogromną niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny !