poniedziałek, 18 września 2017

3.11 Czy ty zawsze musisz postawić na swoim !

Myślałam , że to już po mnie gdy ten świr trzymał pistolet wycelowany we mnie miałam 100 myśli na minutę ale jedna myśl w sumie osoba zatrzymała się u mnie na dłużej. Był to Mikołaj , nie wiem czemu o nim w tym momęcie o nim pomyślałam on był moim kolegą z patrolu .Czasemmi się wydaje , że może coś wiecej ale przez on jest kolegą z pracy , a ja nie mieszam prywatnego zycia z zawodowym. W pewnym momęcie usłyszałam strzał i osoba która we mnie celowała padła na podłogę a ja mogłam w końcu odetchnąć z ulgą .Zobaczyłam Mikołaja ,cieszyłam się ze to właśnie on przyszedl cieszę się , na jego widok jak nigdy wcześniej.
- Nic ci nie jest nic ci nie zrobił ? - zapytał z troską podchodząc do mnie i pomagając mi wstać z podłogi. Cieszyłam się , że to własnie Mikołaj ale naprawdę się bałam , że to już koniec i w ostatniej chwili przyszedł .Byłam z szokowana tą całą sytuacja  przerażona bo kto by się nie bał jak by ktoś bu groził z broni nabitej i do tego szaleniec który chce się zemsić i nie możesz przewidzieć jaki ruch zrobi dalej .Obserwujesz kiedy ruch dżwięk , zachowanie a i tak się boisz ludzie pod wpływem chęci zemsty emocji nie działają logicznie i własnie taki działąń nie sposób przewidzieć. Ale to już koniec nie mogłam uwieżyć ,że to koniec tego koszmaru ale nadal emocje i adrenalina trzymały.
- Karola słyszysz mnie nic ci on nie zrobił - powtórzył on ponownie pytanie patrząc się na mnie z troską i miał taki błysk  w oku .
- Nic mi nie zrobił -powiedziałam po chwili chciałam z tąd jak najszybciej wyjść znaleść się w swoim mieszkaniu .
W tym czasie podszedł jeden policjant z kryminalnych
- I jak co z  tym co tu leży ?
- Trup drogi kolego dobra mi się zwijamy bo nie ma już tu dla nich do roboty my już swoją zrobiliśmy teraz wasza kolej -powiedział idąć w stronę wejścia .
Gdy byłiśmy już przy radio wozie ,
- Mikołaj zabierz mnie do mojego mieszkania chce już jechać z tąd- wsiadłam do samochodu.
- Martwię się o ciebie , może zawiozę cię do siebie na ranczo nie bd sama przynajmniej odpoczniesz sobie a tam jest bezpiecznie .
- Okej - nie chciałam sama sobie przyznać że , potrzebuje jego obecności teraz  a co dopiero miała bym mu to powiedzieć . Przecież ja jestem kobietą niezależną , indywidualistka która zawsze wie co zrobic co ma powiedzieć , sama sobie z wszystkim radzi. A teraz nie wiem co się ze mną dzieje ..
- Cieszę się z tego .zrobimy jakieś naleśniki na kolacje czy cos - uśmiechnął się do mnie .
Byliśmy już na ranczu dałem klucze Karoli a sam musiałem wracać na patrol miałem jeszcze kilka godzin patrolu z Julią tą nową policjantką co nie dawno się przyjeła do nas na komendę .Jest posterunkowa dopiero sie uczy ,
- Widać , że zależy ci na tej blondynce którą była porwana i zdązyliśmy w ostatniej chwili .Długo jesteście razem ?Byłem zaskoczony pytaniem z Julki trochę zbiło mnie to z tropu ale zaraz odpowiedziałem.
- My  nie jesteśmy razem to jest moja koleżanka z patrolu którą właśnie zastepujesz Karolina. - wytłumaczyłem Julce
- A to przepraszam wiesz tak wyglądało z mojego punktu widzenia ze jesteście razem .-stwierdziła Julka
Wieczór na ranczu
Jedliśmy naleśniki w milczeniu gdy ona przerwała ta ciszę
- Jutro wracam do pracy wiesz Mikołąj a pozatym jutro jest ta akcja i fajnie było by w niej wziąść udział -stwierdziłam nie wiedziałem jakie będą skutki .
- Ja myślałem , że weżmiesz sobie wolne odpoczniesz sobie i nie pojedziesz na tą akcję . Bedziesz się musiała znowu narazać a to nie za wcześnie ?
- Mikołaj dzieki za troske ale co ja mam robić tutaj patrzeć się w sciany uzalać się nad sobą . Znasz mnie.
- Znam ale to jest niebezpieczna akcja a ty duzo przeszedłaś i niechcę żebyś na nią szła .Pogadaj z Jaskowska napewno da ci kilka dni urlopu.
- Mikołaj ja wszystko rozumiem twoją troskę ale czy ja mogła bym sama decydować o swoim życiu jestem dorosła - uniosłam się troche -
- No właśnie widzę jaka dorosła jesteś wyprowadziłaś się ode mnie porwali cię a dobrze widzialaś , że ten swir ci grozi i przesyła różne chore rzeczy. To chyba nie jest zachowanie dorosłej osoby narazanie własnego życia.-emocję się kumulowały i czułem że zaraz dojdzie do jeszcze gorszej kłotni bo już byłem zdenerwowanym
- Ale czemu ty się wpieprzasz w moje życie to jest moje i moge robić sobie z nim co chce do cholery Mikołaj -była zła na niego jakim prawem się on wpieprza z moje życie chce decydować za mnie
- Ta dalsza rozmowa nie najmniejszego sensu .Wychodzę - powiedziałem trzaskąjac drzwiami . Chciałem coś jeszcze powiedzieć jak ona powiedziała czemu wpieprzam się w jej życie ale zabrakło mi odwagi .Od pewno czasu mam mętlik czuje ,że ona jest dla mnie kimś wiecej .Chciałem jej wygranąć kiedy do cholery ona w końcu to zrozumie ze jest dla kimś ważnym ale zrezygnowałem.
         

Czasem wstydzimy się boimy się do tego przyznać , ktoś drugi może być dla nas tak ważny ,że bez niego czujesz się nikim . Ale nikt w stanie nie jest cie rozumieć pojać twojego bólu.Dlatego uciekamy od tego bo nie potrafimy sobie z tym poradzić .



Upartość Karoliny wygrała i następnego dnia normalnie wróciła do pracy.
- Przepraszam- powiedzieli niemal jednocześnie szarpani wyrzutami sumienia. Podał jej radiostacje pomógł założyć kamizelkę 
- To może zaprosił byś mnie na kolacje taką wiesz romantyczną - popatrzyła na niego i zaczęła się śmiać.
- Czemu nie..- odparł trochę zmieszany. Może od razu z noclegiem i ci jeszcze kanapeczki do pracy zrobie .
- Żartowałam przecież - chociaż wtedy pomyślałam, że to może być nie głupi pomysł tylko bałam się jego reakcji.
- No ja też - uśmiechnął się sztucznie.
Kilka godzin później zaczęły się przygotowania do akcji z ginekologiem, który dopuścił się gwałtu na kilku kobietach.
- Napewno chcesz tam iść ? - zapytał troskliwie.
- No co ty przecież jesteś niedaleko to mogę czuć się bezpiecznie - odparła kładąc rękę na ramieniu kolegi.
- Tylko uważaj na siebie - powiedział nadal nie przekonany uspokojeniami Rachwał.
Dochodziła godzina 14:00 kiedy rozpoczęła się akcja.
- Karolina słyszysz mnie ? - próbował sprzęt, który miał im ułatwić komunikacje i nagrać rozmowę z lekarzem.
- Głośno i wyraźnie - szybko usłyszał odpowiedź.
Kilka minut później Karolina weszła do gabinetu.
- Dzień dobry Lena Nowak dziękuję, że zgodził się pan mnie tak szybko przyjąć, bo nie ukrywam, że zależy mi na czasie - mówiła wyraźnie posmutniała.
- Proszę opowiedzieć co pani dolega ? - zaczął lekarz podając pacjentce kubek z herbatą.
- Otóż kilka lat temu zdiagnozowano u mnie torbiel, wycięto ją i chyba ta dolegliwość wróciła, dlatego też zdecydowałam się przyjść do pana, bo podobno pan jest najlepszy - tłumaczyła popijąc herbatę.
- Z grzeczności nie zaprzecze...- mówił dziwnie patrząc na kobietę.
- Bo..je się, że to coś po... powa...żnego - czuła, że dzieję się z nią coś dziwnego traciła po woli kontakt z otoczeniem.
- No lalusiu dobranoc - powiedział szyderczo się uśmiechając. Wyglądał jakby był dumny z tego co zrobił.
- Teraz się pobawimy - zaczął rozpinać jej spódnice.
Tymczasem w radiowozie.
- Cholera urwał nam się z nią kontakt. Wchodzimy - zarządził Bialach.
Miał złe przeczucia czuł, że jak spóźni się kilka minut ta akcja może przybrać zły tok.
- Policja otwórz te drzwi ! - próbował jakoś dostać się do środka.
- Ona jest teraz moja ! - krzyczał lekarz.
- Niech się pani odsunie - powiedział do pielęgniarki, która była zaskoczona wydarzeniami na korytarzu. Po czym rozpędził się i wyważył drzwi.
- Zostaw ją ! - krzyknął i oderwał mężczyznę od nieprzytomnej policjantki.
- Karolina , Karolina słyszysz mnie ? - chciał pomóc koleżance, ale wiedział, że sam nie da rady dlatego zgłosił dyżurnemu, aby ten wezwał jak najszybciej karetkę.
Pół godziny później w szpitalu.
-Co z nią ? - zapytał zdyszny lekarza, bo biegł po schodach chciał jak najszybciej dowiedzieć się co z jego partnerką z patrolu.
- Dostała silne leki nasenne, pośpi trochę i wszystko powinno być w porządku - odparł spokojnym głosem lekarz.
- Dzięki Bogu już się bałem, że ten dupek jej coś zrobił. Dziękuję panie doktorze lecę do niej - pożegnał się i odrazu popędził na salę gdzie przebywała Karolina akurat trafił na moment gdy zaczynała się budzić.
- I jak się czujesz bohaterko ? - zapytał troskliwie.
- Dobrze - uśmiechnęła się delikatnie. Czuła się trochę otępiała po tych lekach nasennych.
- Wiesz jak się o ciebie wystraszyłem - powiedział chwytając ją za rękę.
- Miałam rację, że jak Białach jest niedaleko nie ma się co bać - puściła oczko do niego.
Kilka godzin później Karolina mogła wyjść ze szpitala i dzięki namowom Mikołaja wrócić do domu, a nie jak ona chciała na dalszą sluzbe.